Sprostowanie Pani Iwony Vogler - właścicielki psa rasy AKITA
do artykułu opublikowanego w dniu 6 listopada 2022 roku o godz. 9:46 na łaniach portalu extraswiecie.pl zatytułowanego „Czytelnik: Właścicielka psa miała pretensje, że żona z pogryzioną ręką pojechała do szpitala”, którego autorem jest Pan Andrzej Bartniak:
„Czytelnik: Właścicielka psa miała pretensje, że żona z pogryziony ręką pojechała do szpitala”
,,właścicielka tego psa nie dostrzega żadnego problemu - twierdzi Czytelnik z Nowego. - Miała do nas pretensje o to. że żona z pogryzioną ręką pojechała do szpitala, bo teraz będzie musiała się tłumaczyć.”
Nie miała miejsca sytuacja, abym miała pretensje, że Pani Beata z pogryzioną ręką pojechała do szpitala.
Oświadczyłam, że nasz pies jest zdrowy i szczepiony, ale że warto aby ranę obejrzał lekarz. Pani Beata powiedziała, że nie ma takiej potrzeby.
Powiedziałam, że jeżeli rzeczywiście ugryzł Panią Beatę nasz pies, to pokryję wszystkie szkody.
Pani Beata podała mi swój numer telefonu.
Wielokrotnie kontaktowałam się telefonicznie z Panią Beatą, aby dowiedzieć się jaki jest jej stan zdrowia.
Zapytałam Panią Beatę, czy mogę przyjść na spokojnie porozmawiać, jednak odmówiła.
„Nie wiadomo, ile jeszcze szwów musiałby jej założyć chirurg, gdy tylko nieco później z pomocą przybyli najpierw jej pies, a później mąż pani Beaty, który stoczył prawdziwą walkę z agresywną akitą."
„Nie wiadomo, jaki byłby dalszy scenariusz tego zdarzenia, gdyby po chwili na odgłosy walki nie zareagował pies pani Beaty, który w tym czasie znajdował się w domu."
Kiedy mój pies wybiegł z mojej ppsesji, pies Pani Beaty nie znajdował się w domu. tylko z Panią Beatą na zewnątrz budynku, na nieogrodzonej posesji, dlatego mój pies, pobiegł w tamtym kierunku, po tym jak wymknął się z mojej posesji.
Psy nie stoczyły walki, tylko wywiązała się szamotanina, żaden pies nie odniósł ran, mój pies doznał obrażeń wskutek pobicia przez Pana Krzysztofa - dowodem jest karta informacyjna z przychodni weterynaryjnej, którą załączam do wiadomości redakcji oraz zachowanie mojego psa po zdarzeniu.
„Od razu rozpoznała akitę sąsiadów, która już kilkakrotnie napędziła strachu jej bliskim. Teraz jednak zachowanie akity (waga psa tej rasy może przekraczać nawet 50 kg), wskazywało, że ma agresywne zamiary. Tak też się stało. Zwierzę zaczęło szarpać jej rękę. Kobieta upadła na ziemię i zasłoniła twarz rękoma. Wtedy pies spróbował ją ugryźć w okolicach nerek. W mocnym wbiciu kłów w ciało na szczęście przeszkodziła mu gruba kurtka pani Beaty."
Mój pies nie miał agresywnych zamiarów wobec Pani Beaty, biegł do psa Pani Beaty, nigdy wcześniej również nie było sytuacji, aby mój pies stwarzał zagrożenie wobec Pani Beaty, jej bliskich. Waga mojego psa wynosi 29 kg.
Nie wiadomo, który pies faktycznie ugryzł Panią Beatę, najprawdopodobniej Pani Beata, próbując rozdzielić psy. doznała uszczerbku ze strony albo mojego psa. albo psa Pani Beaty.
„Zobaczyłem poturbowaną żonę z rozdartym rękawem, stojącą na wysokim śmietniku i mojego psa, który znajdował się w pysku tej akity - mówi pan Krzysztof. - Rzuciłem się na niego, przycisnąłem kolanem do jezdni i przekręciłem łeb zmuszając do uwolnienia mojego psa.”
Mój pies i pies Pani Beaty doskoczyły do siebie, a Pani Beata próbowała je rozdzielić.
W międzyczasie Pani Beata uciekła nad śmietniki, które znajdują się przy ich domu.
Pies Pani Beaty w żadnym momencie nie znajdował się w pysku mojego psa.
Pan Krzysztof rzucił moim psem. Następnie Pan Krzysztof przycisnął ciało mojego psa kolanem i zaczął uderzać z całej siły pięściami po głowie, żebrach i brzuchu.
Ja w tym czasie odganiałam się od atakującego mnie psa Pani Beaty.
„Na razie nie wiadomo jednak jak to się skończy, bo okazało się, że pies, który pogryzł żonę miał jakąś chorobę skóry. Jeśli się nie mylę, nie posiadał też aktualnego szczepienia przeciwko wściekliźnie. Jego właścicielka nie chciała nam pokazać książeczki szczepień."
Mój pies faktycznie od urodzenia cierpi na genetyczną chorobę skóry, jednak całkowicie niegroźną dla otoczenia, jest odpowiednio leczony, a choroba nie jest zakaźna.
Mój pies jest szczepiony regularnie i w dacie zdarzenia posiadał wszystkie wymagane szczepienia. Zaproponowałam, że mogę przedstawić wszystkie badania, wizyty i książeczkę szczepień, jednak Pani Beata oraz Pan Krzysztof, nie wyrazili woli zapoznania się z tymi dokumentami.
„Nie widzi tego, że wszyscy na osiedlu boją się jej psa, który regularnie wychodzi poza ogrodzenie, gdy otwierana jest brama wjazdowa. To nie chodzi już o nas, ale o innych. Na osiedlu mieszkają dzieci. Gdyby ten pies rzucił się na któreś z nich, finał byłby znacznie groszy - podkreśla pan Krzysztof.”
Mój pies nigdy nie wychodzi poza ogrodzenie sam, bez smyczy i bez kagańca, jest zawsze pod nadzorem opiekuna. Nie jest prawdą, że „wszyscy" na osiedlu się go boją. Mój pies jest zawsze na zamkniętej posesji, broni jej w taki sposób, że szczeka na luzem biegającego psa Pani Beaty i Pana Krzysztofa, który notorycznie podbiega pod naszą posesję i ujada pod naszą bramą. To jest normalne zachowanie psa, nie agresja.
Mój pies przebywa z dzieckiem, mieszka z nim i w domu przebywają rożne dzieci znajomych i nigdy nikomu nie zrobił krzywdy, nie był agresywny.
Ukończyłam wraz z moim psem kurs „Posłuszeństwo ogólne i socjalizacji psa" poziom 1 (świadectwo ukończenia kursu w załączeniu, do wiadomości redakcji).
Iwona Vogler
Komentarze (0)