Niedawno pisaliśmy o losach dwóch z braci Wardzińskich. Franciszek, po klęsce kampanii wrześniowej, dostał się do niewoli. Zwolniony z obozu jenieckiego, uciekł do Francji, gdzie walczył w piechocie i zginął w czerwcu 1940 r.
Erazm jako lotnik służył między innymi w słynnym Dywizjonie 303. Brał udział w Bitwie o Anglię i nalotach na Niemcy. Podczas jednej z akcji został zestrzelony i od marca do kwietnia 1945 r. przebywał w niewoli. Po zajęciu obozu jenieckiego przez aliantów wyjechał do Wielkiej Brytanii. Dwaj kolejni z czwórki braci to Henryk i Zygmunt.
Służba na kanale
Henryk Wardziński walczył we Francji, a po jej kapitulacji uciekł do Gibraltaru. Jeden z merów francuskiego miasteczka, starając się sumiennie wykonywać zarządzenia okupacyjnych władz niemieckich, próbował uniemożliwić wejście polskiego pułku. Wówczas polski dowódca miał odpowiedzieć „No to proszę nas zatrzymać”, co raczej było zupełnie niemożliwe, ponieważ pułk nie rozbroił się jak wojska francuskie i szedł w pełnej gotowości bojowej.
Po przybyciu do Anglii Henryk Wardziński, mający wtedy 18 lat, mógł sam sobie wybrać formację, w której chciałby służyć. Za namową brata Erazma zdecydował się na marynarkę wojenną. Trafił do jednego z trzech kontrtorpedowców (określanych też potocznie okrętami przeciwlotniczymi), Krakowiaka, na którym służył wraz z częścią załogi z zatopionego Gromu.
Po lewej Henryk, a po prawej Zygmunt Wardziński / Fot. archiwum H. Wardzińskiego
Krakowiak wraz z Kujawiakiem i Ślązakiem, miały za zadanie chronić konwoje płynące z zaopatrzeniem przez kanał La Manche. Jak wspomina Henryk Wardziński, najbardziej dokuczał im brak snu, gdyż co chwila ogłaszano alarm bojowy ze względu na ogromną ilość niemieckich samolotów nad wodami kanału.
Jego służba na okręcie trwała od marca 1940 do lipca 1944 r. – do czasu, kiedy został zwolniony z marynarki wojennej ze względu na gruźlicę. Z tego powodu przebywał wielokrotnie w szpitalach i sanatorium. Za zaangażowanie w walkę otrzymał brytyjski The War Medal 1939-1945 oraz polski Medal Morski.
Ucieczka na Zachód
Zygmunt, najmłodszym z braci, uczeń chełmińskiego gimnazjum i harcerz, jako 16-latek zaciągnął się we wrześniu 1939 r. do wojska. Trafił do sowieckiej niewoli, a później, jako mieszkaniec Pomorza, został przekazany Niemcom, którzy osadzili go w obozie jenieckim pod Hamburgiem. Po ustaniu walk w Polsce jako niepełnoletniego zwolniono go z obozu i odesłano do domu z nakazem meldowania się raz w tygodniu w miejscowym oddziale policji.
W 1944 r., kiedy zbliżał się front rosyjski, Zygmunt wraz ze swoją dziewczyną uciekli z Polski, bo bali się, że Rosjanie potraktują go jako Niemca. Udało się im dostać do Szwajcarii do obozu dla uchodźców, a stamtąd przez Francję i Włochy do armii polskiej pod dowództwem generała Andersa.
Po rozformowaniu korpusu, Wardziński wyjechał do Anglii, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Ukończył uniwersytet w Nowym Jorku i był profesorem college’u, do którego uczęszczali członkowie rodziny Kennedych. Za walkę z hitlerowcami został odznaczony brytyjskim The War Medal 1939-1945.
Z wizytą w Świeciu
Pewnie nic byśmy nie wiedzieli o wojennych losach braci Wardzińskich spod Bukowca, gdyby nie wizyta Henryka Wardzińskiego w Świeciu w 2012 r. Wszystkie informacje pochodzą z wywiadu, który przeprowadził autor artykułu, będący wówczas pracownikiem Izby Regionalnej Ziemi Świeckiej.
W izbie znajdują się też kserokopie wszystkich dokumentów i odznaczeń, o których wspomniano w tekście. Warto również dodać, że Henryk Wardziński przekazał na rzecz izby regionalnej darowiznę w wysokości 200 funtów.
redakcja@extraswiecie.pl
Bardzo ciekawe losy braci
Bardzo ciekawe losy braci Wardzinskich z pod Bukowa czekałam na drugą część artykułu. Poproszę o więcej takich artykułów historycznych. Pozdrawiam