Futsal Świecie rozpoczął przygodę w z futsalowym Pucharem Polski od 1/32 finału, w którym trafił na zespół KKF CTK Logistics Konin. Obie drużyny spotkały się pod koniec grudnia ubiegłego roku, w ramach rozgrywek ligowych. Tamto spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem Futsalu Świecie 9:3. Puchar rządzi się jednam swoimi prawami, o czym świeccy kibice przekonali się w niedzielny wieczór.
"Świeckie Pantery" pojechały do Konina bez Davidsona Silvy (pauza za pucharowe kartki jeszcze w barwach Legii Warszawa) oraz Marcina Wanata, Mateusza Cymana i Adama Kolmajera. Na domiar złego, na bóle żołądka narzekał Daniel Semrau, który choć pojechał na mecz, ostatecznie nie mógł być do dyspozycji trenera.
Pierwszą połowę ekipa ze Świecia zagrała niemal idealnie. Po ośmiu minutach lider I ligi prowadził 2:0 po golach Piotra Kaczkowskiego (idealna asysta od Mrówczyńskiego) i Mateusza Komura. Gospodarze ograniczali się w tym fragmencie do sporadyczny kontrataków, a wydarzenie na parkiecie całkowicie kontrolowały "Świeckie Pantery".
W 14 minucie na 3:0 podwyższył Marcin Mrówczyński, a trzy minuty później, piękną akcję w trójkącie Zaręba – Czyszek – Elsner zakończył ten ostatni lekką, techniczną podcinką nad bramkarzem.
W końcówce pierwszej połowy, błąd obrony koninian wykorzystał Jakub Wiśniewski i świecianie prowadzili do przerwy aż 5:0. W tym momencie doprawdy nikt nie przypuszczałby, że w tym meczu Futsal Świecie może mieć jakiekolwiek problemy z awansem, a jednak…
W drugiej połowie oglądaliśmy zupełnie inne zawody. Ekipa gospodarzy dokonała niewyobrażalnego wręcz zwrotu akcji. Dość powiedzieć, że KKF Konin zdobył cztery gole w ciągu ośmiu minut i w 28 minucie spotkania przegrywał już tylko 4:5.
Pierwszą bramkę gospodarze zdobyli już minutę po wznowieniu gry bezpośrednio z rzutu wolnego. Po kolejnej minucie było już 2:5 po idealnie przeprowadzonej kontrze. W 24 minucie KKF Konin zdobył trzeciego gola i przegrywał już tylko 3:5, a trzy minuty później po rzucie rożnym i małym rykoszecie pod bramką Piotrowskiego, gospodarze niesieni dopingiem publiczności zdołali strzelić gola kontaktowego.
Futsal Świecie miał w tym okresie również swoje sytuacje, ale brakowało skuteczności. Wreszcie, po długim oczekiwaniu, w 36 minucie po dalekim podaniu Czyszka, bramkę zdobył Oliver Zaręba.
Do końca meczu pozostały cztery minuty i znów wydawało się, że dwubramkowe prowadzenie powinna okazać się wystarczające. Koninianie jednak walczyli do samego końca. Wycofali bramkarza i zaryzykowali. Omal nie skończyło się to dla nich fatalnie, ponieważ Piotr Kaczkowski zdobył kolejną bramkę dla Futsalu Świecie, ale kilka sekund wcześniej piłka dotknęła sufitu hali i sędziowie gola nie uznali.
W odpowiedzi Konin ponownie zdobył bramkę kontaktową na 5:6. Ostatnie sekundy to już prawdziwy dreszczowiec, który przyniósł koninianom wyrównującego gola na dwie sekundy przed końcem spotkania. To oznaczało dogrywkę.
W tej zdecydowanie górą byli już zawodnicy Futsalu Świecie. Widać było po gospodarzach zmęczenie gonieniem wyniku, a poza tym jeden z kluczowych zawodników z Konina doznał w końcówce meczu poważniejszego urazu.
Podrażnieni świecianie już w pierwszej połowie dogrywki strzelili dwa gola za sprawą Kocieniewskiego i Mrówczyńskiego. Ambitnie walczący gospodarze tym razem nie zdołali już odrobić strat, a ostatecznie wynik na 9:6 w ostatniej minucie drugiej połowy dogrywki ustalił Maksymilian Lewandowski.
Futsal Świecie osiągnął więc swój cel w postaci awansu do 1/16 finału Pucharu Polski, ale o tym meczu cały klub będzie chciał z pewnością szybko zapomnieć.
KKF CTK Logistics Konin – Futsal Świecie 6:9 (0:5, 6:6) – po dogrywce
Bramki dla Futsal Świecie: Kaczkowski 8’, Komur 8’, Mrówczyński 14’, 45’, Elsner 17’, Wiśniewski 19’, Zaręba 36’, Kocieniewski 42’, Lewandowski 50’
Komentarze (0)