REKLAMA
Policja potwierdza głosy, które pojawiły się w komentarzach pod naszym pierwszym artykułem w sprawie piątkowego zajścia przy ul. Słowackiego w Świeciu. W bloku, w którym doszło do awantury zakończonej pchnięciem nożem mężczyzny, miały miejsce kłótnie, podczas których nierzadko dochodziło do rękoczynów. Z tą różnicą, że wcześniej agresorem był mężczyzna. Tym razem kobieta wzięła odwet.
- Najgorzej działo się tam w roku 2018 i 2019 - mówi sierż. szt. Damian Ejankowski z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu. - W tych latach odnotowaliśmy najwięcej interwencji. Właśnie wtedy została założona tzw. niebieska karta, świadcząca o tym, że w rodzinie miały miejsce akty przemocy. Ostatni rok był jednak dość spokojny. Wydawało się, że małżonkom udało się wreszcie znaleźć porozumienie.
REKLAMA
Do kłótni, nierzadko podczas zakrapianych imprez, jednak dochodziło. Ściany w starych blokach nie sprzyjają zachowywaniu takich incydentów w tajemnicy. Co jakiś czas słychać było krzyki i wyzwiska. To wszystko zazwyczaj w obecności dzieci.
Były też dłuższe okresy spokoju, gdy rodzina niczym szczególnym się nie wyróżniała. Jak ustaliliśmy, nie mieli większych opóźnień w opłatach za mieszkanie. Żadnych istotnych uwag nie miał też Ośrodek Pomocy Społecznej w Świeciu.
- Korzystali z pomocy do końca grudnia 2020 r. - informuje Maciej Chareński, rzecznik prasowy OPS. - Nie mieliśmy żadnych informacji o tym, że w rodzinie dzieje się źle. Nasze wsparcie miało związek tylko z sytuacją materialną.
REKLAMA
Dobrze między małżonkami jednak nie było, bo świadome wbicie komuś noża głęboko w udo może nastąpić tylko pod wpływem silnych emocji. Co takiego stało się w miniony piątek? Czym 46-letni mężczyzna doprowadził do szału swoją młodszą o 12 lat żonę? Na razie nie wiadomo.
Kobieta przebywa w areszcie, a mąż w szpitalu. To, co oboje powiedzą o zajściu i jak odbije się to na zdrowiu mężczyzny będzie mieć wpływ na ostateczny kształt aktu oskarżenia. Na razie o normalności mogą pomarzyć też ich dzieci w wieku 9 i 13 lat, które trafiły do domu dziecka.
To nie pierwsze tego typu dramatyczne zdarzenie w ostatnich latach. Jedno z głośniejszych miało miejsce 15 lipca 2017 r. w mieszkaniu przy ul. Klasztornej w Świeciu.
REKLAMA
Około godz. 3.00 w nocy Kinga B. miała wbić swojemu partnerowi nóż w okolice prawego barku. Ostrze zagłębiło się w ciele na 12,5 cm. Pomoc medyczną wezwała dopiero o 7.00 rano. Cztery godziny po awanturze 29-letni mężczyzna zmarł. Bydgoski sąd uznał, że 23-letnia Kinga B. nie przekroczyła granic obrony koniecznej. To, co się stało było wynikiem nieszczęśliwego wypadku, który sprowokować miał agresywnie zachowujący się 29-letni partner. Sąd uniewinnił kobietę.
W maju ubiegłego roku w bloku przy ul. Wojska Polskiego w Świeciu, doszło do kłótni między małżonkami podczas rodzinnego spotkania. 35-letnia Anna S. zarzucała mężowi niewierność. W pewnym momencie, kiedy mężczyzna odwrócił się do niej tyłem, chwyciła za nóż i wbiła mu go w plecy.
Kobieta była pod wpływem alkoholu. Świadkami awantury i jej dramatycznego zakończenia była nie tylko trójka dzieci w wieku 2, 9 i 11 lat, ale także krewni małżeństwa S.
REKLAMA
W środę 24 czerwca tego samego roku, pół godziny po północy, patrol policji został skierowany na interwencję do kamienicy przy ul. Wojska Polskiego. Podczas kłótni 24-letni mężczyzna uderzył swoją 17-letnią dziewczynę kablem od ładowarki do telefonu. Kiedy się odwrócił, ona chwyciła za nóż i dźgnęła go nim w plecy. 24-latek i 17-latka mieli 8-miesięczną córeczkę. Dziecko było w mieszkaniu podczas całego zdarzenia.
Na szczęście w obydwu przypadkach obrażenia nie zagrażały życiu poszkodowanych.