Lokatorzy mieszkań administrowanych przez ZGM w Świeciu winni są spółce 1,495 mln zł. Liczba dłużników, w zależności od okresu, waha się od 150 do 200. Największy problem stanowi blisko setka osób, które od roku i dłużej nie płacą wcale lub tylko niewielką część.
- Prędko się to nie zmieni, skoro wszystkie najtrudniejsze przypadki, czyli ludzie, którzy na przykład stracili mieszkanie w wyniku eksmisji, trafiają do nas – zwraca uwagę Paweł Bednarski, prezes ZGM. - Nie płacili w miejscu, skąd ich eksmitowano i nie wywiązują się ze swoich obowiązków także w nowym lokalu, który gmina musi zapewnić. W zdecydowanej większości są to osoby z problemami alkoholowymi, a tym samym małymi szansami na znalezienie stałej pracy i wyjście na prostą.
Kredytowa pętla
Odrębną grupę dłużników stanowią osoby starsze z najniższymi rentami i emeryturami. Nie brakuje takich, które winne są różnym parabankom, udzielających tzw. pożyczek chwilówek, po 50-60 tys. zł. Po spłacie rat ledwo wiążą koniec z końcem. Jedni potrzebowali pieniędzy na leczenie ratujące życie, innych w kłopoty wciągnęli najbliżsi.
- Znam sporo przypadków, gdy dziadków wpędziły w tarapaty własne dzieci lub wnuki - mówi Bednarski. – Obiecali, że szybko uregulują dług, który zaciągnęli dla nich babcia lub dziadek, a potem przestawali się odzywać. Ci biedni ludzie, żeby spłacić jedną pożyczkę szybko zaciągali kolejną i tak wpadali w spiralę bez końca. W międzyczasie pojawiały się zaległości w czynszu. Z naszego punktu widzenia są to pieniądze nie do odzyskania. Nawet gdyby chcieli, to nie mają z czego zapłacić.
Siła perswazji
Problem z dłużnikami, choć już nie tak poważny, ma także Spółdzielnia Mieszkaniowa w Świeciu. W tym przypadku łączna wysokość zobowiązań wynosi 326 tys. zł.
- W porównaniu z innymi podobnymi spółdzielniami, to niewiele - przyznaje z satysfakcją prezes Dariusz Zawadziński. - Jeszcze kilka lat temu dług był dwukrotnie większy. Polityka łagodnej perswazji przyniosła wymierne korzyści.
Spółdzielnia woli unikać rozwiązań ostatecznych, czyli angażowania sądu i komornika, którzy są bardzo kosztowni.
- Staramy się doprowadzić do sytuacji, gdy spółdzielca w swoim własnym interesie zaczyna powoli spłacać dług - wyjaśnia prezes. - Przekonujemy, że nie ma przed tym ucieczki. Kwota musi być zwrócona. Zwykle spokojna rozmowa przynosi lepsze efekty, niż straszenie pismami od prawnika.
Na liście dłużników znajdują się 242 nazwiska, z czego prawdziwy problem stanowi tylko 66 osób. W sytuacjach, gdy nie ma szans na spłatę, bywa stosowane inne rozwiązanie. Niedawno spółdzielnia przejęła za długi jedno z mieszkań własnościowych oraz lokal użytkowy.
a.bartniak@extraswiecie.pl
Komentarze (0)