Można powiedzieć, że Łukasz Miedzik o swoim starcie na igrzyskach dowiedział się w ostatniej chwili. Do tej pory pewny był udział polskiej dwójki w składzie Mateusz Luty i Krzysztof Tylkowski. „Czwórka” w której obok wspomnianych zawodników występują właśnie Łukasz Miedzik i Grzegorz Kossakowski, nie wywalczyła olimpijskiego minimum i znajdowała się na drugim miejscu rezerwowym. Dzięki wycofaniu drużyn z Holandii i Słowacji, los uśmiechnął się do naszej drużyny, a powiat świecki zyskał zimowego olimpijczyka.
REKLAMA
Co ciekawe, Łukasz Miedzik, urodzony w Bydgoszczy, a mieszkający w Grupie (gmina Dragacz) swoją sportową karierę rozpoczynał od lekkoatletyki. Uprawiał biegi sprinterskie.
- Lekkoatletykę uprawiałem jeszcze jako nastolatek, głównie dla przyjemności. Odkąd jednak zacząłem trenować bobsleje, zacząłem to traktować bardzo poważnie i można powiedzieć, że wszedłem w ten sport na sto procent – mówi nasz olimpijczyk.
Łukasz Miedzik jest już w wiosce olimpijskiej i choć do jego startu pozostało jeszcze sporo czasu (polska czwórka startuje 24 lutego w przedostatni dzień igrzysk), atmosfera olimpijska już zdążyła mu się udzielić.
- Atmosfera w wiosce jest jedyna w swoim rodzaju, zupełnie inna niż podczas zawodów. Wszyscy są bardzo przyjaźnie nastwieni, codziennie spotykamy ludzi z całego świata, z którymi możemy porozmawiać o dyscyplinach, w których startują. Na pewno nie nudzimy się poza treningami – dodaje.
Miedzik ma świadomość, że polskie bobsleje, w odróżnieniu do skoków narciarskich, nie są potęgą i sam start w igrzyskach jest już sporym przeżyciem. Mimo to wierzy w dobry wynik obu drużyn.
- Jeśli chodzi o „dwójkę”, to liczymy na miejsca 10-15, lokata w pierwszej dwunastce byłaby już bardzo dobra. Co do „czwórki”, to naszym celem jest zaliczenie, czwartego, finałowego ślizgu, a więc miejsce w pierwszej dwudziestce – ocenia Łukasz Miedzik.
Występ w Pjongczangu będzie olimpijskim debiutem Łukasza Miedzika. Mimo to sam zawodnik podchodzi do startu bardzo spokojnie i profesjonalnie.
- Nie czuję tremy. Traktuję te zawody, jak każde inne. Sam start wygląda tak samo, jak na mistrzostwach świata, a więc pierwszego dnia są dwa ślizgi, dzień później trzeci ślizg i czołowa dwudziestka przechodzi do finałowego, czwartego wślizgu. Pod względem technicznym wszystko wygląda tak samo, trzeba więc odpowiednio się przygotować i dać z siebie wszystko – komentuje bobsleista.
REKLAMA
Rywalizacja polskich bobsleistów rozpocznie się w nocy z 24 na 25 lutego około godziny 1.00 czasu polskiego. Mimo późnej pory, na pewno znajdzie się wielu kibiców, którzy będą na żywo oglądać występ polskiej „czwórki” z udziałem Łukasza Miedzika.
Pozostaje nam trzymać kciuki za naszego reprezentanta i życzyć finałowego, czwartego ślizgu.
redakcja@extraswiecie.pl
Komentarze (0)