Dzień zaczął się od interwencji w Miedznie (gmina Osie). O godz. 7.21 przyjęto zgłoszenie o palącym się, zamieszkałym barakowozie. Gdy strażacy pojawili się na miejscu, okazało się, że płomienie objęły całą przyczepę wraz z przylegającą do niej szopą. Lokator znajdował się na zewnątrz. W trakcie akcji poczuł się źle i został zabrany przez karetkę do świeckiego szpitala. Mężczyzna już wrócił do Osia. Nic mu nie dolega. Prawdopodobnie zamieszka w domu siostry.
Później nastąpiła cała sekwencja zdarzeń, o których pisaliśmy w środowym tekście „Czarna środa w powiecie...”.
Gdy wydawało się, że to niemożliwe, aby coś jeszcze wydarzyło się tego popołudnia, o 17.11 wszczęto alarm w związku z pożarem obory w Różannie (gmina Bukowiec). Ogień niespodziewanie pojawił się w pomieszczeniu, w którym znajdowały się dojarka, stół i szafa. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną pożaru było zwarcie w dojarce. Straty wstępnie oszacowano na 6 tys. zł.
Do końca służby strażacy wyjeżdżali jeszcze do dwóch pożarów sadzy w kominie, najpierw we Fletnowie, a później w Skarszewie. Natomiast już po północy zgłoszono pożar pustostanu w Wielkim Komorsku.
- Wprawdzie budynek był niezamieszkały, ale dowiedzieliśmy się, że często przebywa w nim dwóch mężczyzn - tłumaczy mł. bryg. Paweł Puchowski, oficer prasowy świeckiej straży pożarnej. - Po przeszukaniu pomieszczeń stwierdzono, że ich nie ma. Pojawili się na miejscu nieco później, gdy już dogaszaliśmy kompletnie spalony budynek.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA
Otworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie
Komentarze (0)