Wbrew pozorom, wcale nie było to takie oczywiste. Dlaczego? Zwłoki były w tak głębokim rozkładzie, że rozpoznanie denata na podstawie wyglądu w ogóle nie wchodziło w grę. Jak mówią policjanci uczestniczący w otwarciu mieszkaniu w baraku przy ul. Tucholskiej, nie sposób było nawet stwierdzić czy to mężczyzna, czy kobieta. Zgon musiał nastąpić wiele dni wcześniej.
Badania genetyczne potwierdziły jednak przypuszczenia, że to Wiesław Kminikowski. Miał 62 lata.
REKLAMA
- Wstępnie został wykluczony udział osób trzecich, co oznacza, że zgon nastąpił prawdopodobnie z przyczyn naturalnych - tłumaczy Piotr Głowacki, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu. - Konkretną przyczynę śmierci poznamy dopiero wtedy, gdy otrzymamy pełne wyniki sekcji zwłok.
Rozkładające się zwłoki odkryto 11 czerwca. Lokatorzy baraku powiadomili policję, bo długo nie widzieli sąsiada, a zza drzwi zaczął wydobywać się nieznośny zapach.
REKLAMA
Wiesław Kminikowski, nazywany „Makareną”, był barwną postacią, znaną w w Świeciu. Można go było spotkać z nieodłączną gitarą na dworcu czy na ulicy. Przysiadywał na ławce i grał zarówno popularne szlagiery, jak i swoje, często na miejscu skomponowane, utwory.
Już dawno było wiadomo że to
Już dawno było wiadomo że to on