To mała parafia, ale z ludźmi o wielkich sercach - mówi proboszcz fary

- Nasza parafia ma szczęście do wspaniałych wiernych, zaangażowanych w jej życie – mówi proboszcz. Mieszkańcy na to: - Mamy szczęście do dobrych proboszczów.
Ksiądz proboszcz Marcin Wawrzynkowski przy kapliczce Matki Boskiej ufundowanej przez Annę i Macieja Firynów / Fot. Andrzej Bartniak

Parafia pw. Matki Boskiej Częstochowskiej i Świętego Stanisława Biskupa należy do najmniejszych w Świeciu. Liczy około 1000 parafian. Z samej tzw. "tacy" trudno więc myśleć o realizacji większych wyzwań, takich, jak chociażby remont kościoła, zwanego potocznie starą farą.

- Świątynia ma swoje lata. Do tego była zniszczona podczas wojny. Odbudowano ją środkami i siłami, na jakie można było sobie pozwolić w czasach PRL-u, czyli metodą "oszczędnościową". Wiąże się to z koniecznością przeprowadzenia szeregu mniejszych i większych remontów - mówi ksiądz Marcin Wawrzynkowski, który od pięciu lat jest proboszczem parafii.

Księdzu marzy się m.in. wymiana nieszczelnych okien i zainstalowanie ogrzewania w kościele, którego brak daje się we znaki zimą.

- Zabiegamy o dofinansowania na remonty, ale to długa droga. Tak naprawdę niewiele udałoby się zrobić, gdyby nie wspaniali parafianie - podkreśla ksiądz Marcin Wawrzynkowski.

A jednak parafia "żyje". I to nie tylko podczas mszy, na które licznie przyjeżdżają wierni nawet z innych parafii. Chwalą proboszcza za otwartość, pogodę ducha, umiejętność wsłuchiwania się w ich problemy. Równie dużym szacunkiem cieszył się nieżyjący już poprzedni proboszcz, ksiądz Kazimierz Grajewski.

W maju zorganizowano z rozmachem piknik parafialny z całą masą atrakcji: dmuchańcami dla dzieci, strefą gastronomiczną, koncertem Magdy Steczkowskiej i potańcówką. Prowadzono też licytacje, z których dochód przeznaczono na remont kościoła.

- Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wierni, którzy aktywnie włączyli się w organizację. Włożyli w to wiele serca i ciężkiej pracy. Nie byłoby też tylu atrakcji, gdyby nie wsparli nas państwo Anna i Maciej Firynowie. Bez nich nie udźwignęlibyśmy tego od strony finansowej - zaznacza proboszcz.

Anna i Maciej Firynowie prowadzą znaną w Świeciu wypożyczalnię samochodów i sprzętu ogrodniczego Anbud, a także auto spa przy ul. Parkowej.

- To dzięki nim możliwy był także koncert świąteczny Macieja Miecznikowskiego i koncert pasyjny Haliny Frąckowiak w naszym kościele. Pamiętam, jak mieszkańcy, nie tylko z naszej parafii, podchodzili do pani Ani i dziękowali jej za te chwile wzruszeń i pięknej muzyki - wspomina ksiądz Marcin Wawrzynkowski. - Oboje wsparli także organizację wigilii dla osób samotnych i montaż instalacji elektrycznej na kościele, a pan Maciej sam wykonał usługi minikoparką koło świątyni. Zawsze możemy na nich liczyć, podobnie jak na wielu innych parafian - podkreśla proboszcz.

Skąd ta potrzeba wspierania parafii?

- Oboje jesteśmy ludźmi wierzącymi. Poza tym w biznesie nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o to, aby potrafić się nimi dzielić - odpowiadają Anna i Maciej Firynowie.

Maciej Firyn jest synem Zenona Firyna, zmarłego przed czterema laty autora miniatur zabytkowych obiektów, które można podziwiać nie tylko przy Urzędzie Miejskim w Świeciu, ale również w Chełmnie czy Malborku.

Po śmierci ojca zrealizował jego niespełnione marzenie.

- Tata chciał postawić kapliczkę Matki Boskiej przy kościele farnym, ale niestety nie zdążył - mówi Maciej Firyn. - Kilka miesięcy po pogrzebie postawiliśmy ją własnym sumptem, oczywiście za zgodą parafii. Zresztą ksiądz Wawrzynkowski jest tak wspaniałym proboszczem i człowiekiem, że to również jeden z powodów, dla którego angażujemy się w życie parafii. Wiemy, że wszystko, co robi, wynika z bezinteresownej potrzeby służenia wiernym - podkreśla Maciej Firyn.

a.pudrzynski@extraswiecie.pl

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors