Mecz w Białymstoku rozpoczął się znakomicie dla podopiecznych Marcina Mikołajewicza. Minęło niespełna półtorej minuty, a na mocny strzał z dystansu zdecydował się Marcin Mrówczyński, po którym piłka wpadła do siatki Futbalo.
Gospodarze z animuszem ruszyli do odrabiania strat. Mieli kilka okazji, ale trzykrotnie dobrze w bramce spisał się Piotrowski, a raz wyręczył do interweniujący w obronie Maksymilian Lewandowski.
Gospodarzom udało się jednak w końcu doprowadzić do remisu, gdy w 10 minucie po dobrze wyprowadzonej kontrze, Mateusz Prolejko wyłożył piłkę Jackowi Stefanowiczowi, a ten strzałem w krótki róg pokonał Piotrowskiego.
Był moment, że świecianie przegrywali w tym meczu. W 18 minucie po precyzyjnym wybiciu autu przez Damiana Grabowskiego, piłka trafiła do najaktywniejszego na parkiecie Prolejko, a ten pokonał świeckiego bramkarza. Prowadzenie białostocczan trwało jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund. W odpowiedzi świetną akcję przeprowadził Mrówczyński, który idealnie wyłożył piłkę Kaczkowskiego, a ten doprowadził do wyrównania.
W samej końcówce pierwszej połowy gospodarze stracili jeszcze Bartosza Gołaszewskiego, który doznał kontuzji. Po pierwszej części gry, kibice ze Świecia mogli mieć mieszane uczucia, bo spotkanie do tej pory było bardzo wyrównane, a wynik 2:2 dość sprawiedliwy.
Nie wiadomo, co w szatni powiedział Marcin Mikołajewicz, ale cokolwiek to było, zrobiło piorunujące wrażenie na świeckich "Panterach", które w drugiej połowie były jakby zupełnie innym zespołem.
W pierwszej części o grze świecian decydował głównie duet Mrówczyński – Kaczkowski. W drugiej części cały zespół stanął już na wysokości zadania. Od samego początku świecianie ruszyli do huraganowych ataków.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wreszcie do meczu włączył się Krzysztof Elsner, który przeprowadził szybką akcję w 24 minucie. Nowy zawodnik Futsalu Świecie został faulowany. Sam poszkodowany szybko wykonał rzut wolny, idealnie zagrywając piłkę do Szymona Kocieniewskiego, który odzyskał prowadzenie dla "Panter".
Przez kolejne dziewięć minut przewaga optyczna leżała po stronie gości, ale ekipa z Białegostoku zdołała przeprowadzić dwie kontry, a po jednej z nich piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.
W 33 minucie Davidson Silva idealnie zagrał piłkę z autu, a Oliver Zaręba huknął z pierwszej piłki pod poprzeczkę i świecianie prowadzili już różnicą dwóch bramek. Kilka sekund później Mateusz Grabowski dość brutalnie sfaulował Maksymiliana Lewandowskiego, za co ujrzał drugą żółtą kartkę.
Świeckie "Pantery" grały przez dwie minuty w przewadze. W tym okresie zarówno Mrówczyński, jak i Elsner niemal w każdej akcji poszukiwali Davidsona Silvę, ale Brazylijczyk albo trafiał w bramkarza albo strzelał obok słupka.
Wreszcie w samej końcówce dwuminutowej gry w przewadze Mrówczyński wypatrzył dobrze ustawionego Kolmajera, a ten delikatną podcinką zdobył piątego gola dla Panter. Tym samym jasne się stało, że zespół Marcina Mikołajewicza wywiezie cenne trzy punkty z trudnego terenu. Gospodarze próbowali jeszcze zdobyć chociażby jednego gola i wycofali bramkarza. Nic to jednak nie dało, a na minutę przed końcem, po podaniu Kolmajera, gola na 6:2 strzelił Szymon Kocieniewski.
Futbalo Białystok – Futsal Świecie 2:6 (2:2)
Bramki:
Futbalo Białystok: Stefanowicz 10’, Prolejko 18’
Futsal Świecie: Mrówczyński 2’, Kaczkowski 18’, Kocieniewski 24’, 39’, Zaręba 33’, Kolmajer 36’
Żółte kartki: Rogowski, Borowik, Mazurek (Futbalo), Mrówczyński (Futsal Świecie)
Czerwona kartka: Rogowski (Futbalo – druga żółta)
Brawo panowie, idziemy po swoje!!!