Sprawa poszkodowanych rolników z kilku powiatów, w tym również świeckiego, odbiła się szerokim echem w całym kraju. Opisywaliśmy ją też parokrotnie w Extra Świecie.
- Mechanizm działania był w każdym przypadku podobny. Rolnicy sprzedawali bydło, ale w zamian nie dostawali ani gotówki, ani obiecanych przelewów z zapłatą - wyjaśniała kom. Joanna Tarkowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
W czerwcu policja zatrzymała w tej sprawie dwie osoby. 43-letni Jacek S. usłyszał ponad 100 zarzutów. Jego 21-letniemu synowi Dawidowi postawiono zarzut wyłudzenia.
Właściciele firmy z Sartowic w gminie Świecie tłumaczyli się rolnikom brakiem pieniędzy i problemami finansowymi. Tymczasem podczas ich zatrzymania funkcjonariusze zabezpieczyli około 250 tys. zł w gotówce, a także kosztowności.
Równolegle trwa jednak dramat rolników.
- Grupa poszkodowanych rośnie. Obecnie jest to około 200 osób. Kwota należności urosła już do 10 mln zł – mówił w programie "Interwencja" jeden z mężczyzn.
Podczas nagrania programu padały kwoty, które firma z Sartowic zalega rolnikom. Jedni stracili 60 tys. zł, drudzy 80, inni 160 tys zł. Pan Damian z Wtelna czeka na uregulowanie 240 tys. zł za 32 sztuki bydła.
- Nie mam ani złotówki. Jest dramat - rozkładał bezradnie ręce.
Rolnicy opowiedzieli o trudnościach w procesie hodowli bydła.
- Trwa on 20 miesięcy. Często potrzebne są wizyty weterynarza. Za to wszystko płacimy my – mówili państwo Waldemar i Marzena.
Decyzją sądu, Jacek S. został aresztowany na trzy miesiące. Jego syn (dostał dozór policyjny), a także wspólnik w interesach nie udziela żadnych informacji na temat działalności firmy.
Zdaniem rolników Dawid S. nadal zajmuje się handlem bydłem.
Reporterka programu "Interwencja" próbowała porozmawiać z 21-latkiem, podając się za właścicielkę bydła, ale rzekomo nie było go w domu. A raczej tak twierdziła jego siostra. Kiedy reporterka odkryła karty i powiedziała, że realizuje materiał w tej sprawie, kobieta nie była zainteresowana kontynuacją rozmowy. Pod domem rodziny S. pojawili się też manifestujący rolnicy.
- Wszyscy powinniśmy teraz pracować w polu, a nie szukać swoich pieniędzy – mówił jeden z mężczyzn.
Jackowi S. grozi do 10 lat pozbawienia wolności, a jego synowi Dawidowi S. do 8 lat.
Uwaga! Z powodu problemów technicznych, sekcja komentarzy dziś nie działa. Zachęcamy do dyskusji na naszej stronie na Facebooku.