W Decznie pies ugryzł dziecko

Nigdy nie wiadomo, co dzieje się w psiej głowie. Boleśnie przekonał się o tym 7-letni Kacper, który został ugryziony podczas spaceru nad jeziorem Deczno. Właściciele czworonoga nie mają pojęcia, jak do tego doszło. Ataku na pewno nie sprowokowało zachowanie dziecka. Co zatem się stało, że zwykle spokojne zwierzę tak zareagowało?

pogryziony

Do incydentu doszło w minioną sobotę. Pani Izabela z grupą blisko 20 znajomych, wśród których były także dzieci, wybrała się na spacer nad jezioro Deczno. Miało to być ukoronowanie miłego, majowego popołudnia.

Gdy grupa zbliżyła się do budynku baru w ośrodku wypoczynkowym, w którym odbywała się akurat uroczystość rodzinna, drzwi uchyliły się, a chwilę potem pojawił się w nich Krzysztof Browiński, zarządzający miejskim kąpieliskiem. Wyszedł, by przywitać się z ludźmi, których w sporej części znał.

REKLAMA

W tym momencie z okazji do wydostania się na zewnątrz skorzystały dwa psy. Jeden z nich podbiegł do 7-letniego Kacpra i ugryzł go w nogę tuż poniżej pośladków, po czym uciekł. Zrobiło się zamieszanie. Padły słowa, których dziś być może wszyscy żałują. Zadziałały emocje.

Pies nie miał kagańca, ale Browiński tłumaczy, że wybiegł on niespodziewanie z zamkniętego pomieszczenia i nie zdążył mu go założyć.

- Pierwsze, o co zapytałam, to czy pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie - relacjonuje pani Izabela, matka chłopca. - Powiedziano, że tak, ale to były tylko słowa, którym nie wiedziałam czy mogę wierzyć. Właściciel nie miał przy sobie zaświadczenia. Uznałam, że należy pojechać do straży miejskiej i zgłosić zdarzenie, a przy okazji sprawdzić informacje o szczepieniu w czipie, który podobno miał pies.

REKLAMA

Strażnicy sporządzili notatkę, sprawdzili czip i nie powiedzieli nic na temat szczepienia. Dlaczego? Z prostego powodu.

- Czip zawiera tylko indywidualny numer zwierzęcia - tłumaczy Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. - Na jego podstawie można ustalić właściciela oraz jego adres zamieszkania. I to wszystko. Nie istnieje żaden centralny rejestr szczepień psów.

Potwierdzeniem tego, że zabieg został wykonany są zaświadczenie, wpis w książeczce, jeśli pies ją ma, ewentualnie metalowy znaczek pozwalający szybko zidentyfikować weterynarza, który dokonał szczepienia. On również ma w swojej kartotece informacje o psie.

REKLAMAOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknieOtworzy się w nowym oknie

Analizując sytuację Roman Witt nie ma pewności czy atak był wyrazem agresji.

- Czasami młode psy nie panują nad swoimi emocjami i zdarza im się reagować w ten sposób - tłumaczy komendant, który posiada sporą wiedzę na temat czworonogów. - Oczywiście nie powinno tak być, ale znane są takie incydenty. Pies, który naprawdę nastawia się na walkę, po jednym uszczypnięciu nie podkula ogona i nie ucieka.

REKLAMAProf-Bud

Kolejnym przystankiem matki i ugryzionego chłopca był szpital, gdzie opatrzono mu ranę. Wizyta w lecznicy wiązała się z uruchomieniem procedury, jaka ma miejsce w każdym przypadku pogryzienia lub innej formy ataku przez zwierzę. Odpowiednia informacja została przekazana do sanepidu. Najpierw w Świeciu, a później w Warszawie. Dlaczego aż w stolicy? Bo tam mieszka syn Krzysztofa Browińskiego, do którego należy 9-miesięczna suczka Lena, sprawczyni całego incydentu.

REKLAMA

Administrator kąpieliska ubolewa nad tym, co się stało.

- Nie wiem czy można to tłumaczyć tylko młodym wiekiem, czy też większe znacznie ma przeszłość tego psa? - zastanawia się. - Syn adoptował Lenę ze schroniska. Nie wiemy, co się z nią działo zanim tam trafiła. Być może była maltretowana przez dzieci? Może któryś z prześladowców przypominał wyglądem Kacpra? Nie mam pojęcia. To sympatyczny, łagodny piesek, który nie wykazywał oznak agresji. Wszystkim jest nam przykro, że do tego doszło, ale nie byliśmy w stanie tego przewidzieć.

W poniedziałek wszystkie służby oraz oczywiście rodzice chłopca otrzymali potwierdzenie, że pies posiada aktualne szczepienie przeciwko wściekliźnie. Każde zwierzę opuszczające schronisko jest odrobaczane i otrzymuje komplet szczepień.

REKLAMA

Mimo to, pani Izabela skorzystała ze skierowania do poradni chorób zakaźnych w Bydgoszczy. Ma żal nie tylko o to, że ucierpiał jej syn. Uważa, że zaoszczędziłaby sporo nerwów, gdyby właściciel psa miał przy sobie zaświadczenie o szczepieniu.

- Nie ma przepisu, który by do tego zobowiązywał - tłumaczy Katarzyna Wolska, powiatowy lekarz weterynarii w Świeciu. - Co nie znaczy, że wybierając się gdzieś w podróż z psem nie warto zabrać takiego dokumentu. Generalnie przepisy mówią, że w przypadku pogryzienia, to czy pies był zaczepiony wyjaśniane jest w odpowiednim postępowaniu. Właściciel pasa ma czas na to, aby przedstawić obowiązkowy dokument. 

 a.bartniak@extraswiecie.pl

 REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors