Dziś w Urzędzie Miejskim w Świeciu odbyła się rozprawa administracyjna, w której wzięły udział strony konfliktu, czyli inwestor i właściciele działek w Czaplach sąsiadujących z miejscem, w którym planowana jest budowa chlewni na blisko trzy tysiące sztuk.
Inwestycja ma być częścią większego rolniczego przedsiębiorstwa, za którym stoi Wojciech Mojzesowicz, polityk związany kolejno z PSL, Samoobroną i PiS. Celem spotkania, które poprowadził burmistrz Świecia, było znalezienie kompromisu w sporze o to, czy w Czaplach może stanąć tak duża chlewnia.
W tej chwili zaporą powstrzymującą inwestycję jest brak decyzji środowiskowej, którą powinna wydać gmina Świecie. Teoretycznie nie może być ona inna niż pozytywna. Dlaczego?
- Ponieważ pozytywnie zaopiniowały ją sanepid, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Wody Polskie - tłumaczy Marta Karolczak, kierownik Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej UM w Świeciu. - W zasadzie nie ma podstaw prawnych, aby nie wydać decyzji. Oczywiście możemy procedurę przedłużyć, nie wydając opinii, ale efekt będzie taki, że inwestor się odwoła i zapewne wygra w sądzie. Będzie nas to kosztowało minimum 11 tys. zł.
REKLAMA
Dowodem na to, że duże przedsiębiorstwa tak łatwo nie odpuszczają jest przykład Prosiaczka z Krąplewic, który chce stawiać w Buczku (gmina Jeżewo) chlewnię, w której docelowo znajdzie się 20 tys. sztuk trzody.
Już dwa lata temu Prosiaczek dysponował niezbędną dokumentacją potrzebną do uruchomienia tego typu przedsięwzięcia. Brakowało tylko decyzji o ustaleniu środowiskowych uwarunkowań. Ówczesny wójt Mieczysław Pikuła nie wydał jej. Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które negatywnie oceniło działanie wójta. Bez znaczenia okazał się nawet argument Pikuły, że swój sprzeciw zgłosiło blisko 300 mieszkańców gminy.
REKLAMA
Batalia o chlewnie weszła w kolejną fazę.
- Powołaliśmy biegłego, eksperta z zakresu ochrony środowiska, który jeszcze raz przeanalizuje raport dotyczący oddziaływania na środowisko tak dużej chlewni - tłumaczy Maciej Rakowicz, wójt gminy Jeżewo.
Podobnie jak w przypadku Czapel, największą uciążliwością wskazywaną przez mieszkańców jest przykry zapach.
REKLAMA
Dokładnie tego samego obawiają się w Drzycimiu. Tam planowana chlewnia ma stanąć kilkaset metrów od centrum wsi. W opinii wójta jest to argument, który pozwoli mu nie wydać decyzji środowiskowej i w ten sposób zastopować plany inwestora.
- Czekam jeszcze na opinię z Wód Polskich, ale raczej nie wpłynie ona na moją ocenę sytuacji – twierdzi Waldemar Moczyński, wójt gminy Drzycim. - W pobliżu są piekarnia, przychodnia, szkoła i osiedle mieszkanie. Jako wójt i mieszkaniec Drzycimia nie chcę chlewni przy ul. Dworcowej.
Te trzy spory mieszkańców z inwestorami to dowód na to, że w ostatnich dwóch dekadach polska wieś bardzo się zmieniła. Dlaczego zaczął przeszkadzać zapach obornika? Powodów jest kilka.
REKLAMA
O ile sąsiadowanie z typowym gospodarstwem, w którym hoduje się setkę świń, nie jest wielką udręką, o tyle ferma na 20 tys. sztuk generuje zupełnie inne uciążliwości. Przeciwnicy takiego myślenia przekonują, że obecnie stosowna technologia w nowoczesnych chlewniach pozwala wyeliminować odór, który jest najczęściej podnoszonym argumentem w sporze.
Kolejna przyczyna negatywnego nastawienia do tego typu przedsięwzięć, to interes właścicieli ziemi. W ostatniej dekadzie jej ceny mocno poszły w górę. Wielu dokonało kalkulacji i okazało się, że zamiast męczyć się z uprawą, dającą niskie plony, lepiej przekwalifikować grunty gorszych klas i po kawałku sprzedawać jako działki budowlane. A jaki mieszczuch kupi parcelę, gdy poczuje woń gnojowicy?
W ten sposób dochodzimy do następnego powodu oporu. Mody na domek na wsi. Cena działek budowlanych na terenach wiejskich zaczyna się na poziomie 25-30 zł za m kw. To dużo mniej niż w Świeciu, gdzie trudno znaleźć coś za mniej niż 100 zł. Jeśli już się trafi, to można mówić o szczęściu. Na dwóch największych osiedlach domów jednorodzinnych to około 150 zł za m kw. Decydujący przeprowadzić się na wieś niestety często nie biorą pod uwagę, że to nie tylko zapach świeżo skoszonej trawy i polnych kwiatów, ale także nawozu.
a.bartniak@extraswiecie.pl
JJest chyba jeszcze jeden
JJest chyba jeszcze jeden argumnet: a halas? Tak sie zastanawiam , czy taka ilosc zwierzat wydaje swoje odglosy piski itd
Ciekawe co będziemy pić za
Ciekawe co będziemy pić za kilkanaście lat jak nawozy „naturalne” wylewane na pola przenikną do wód gruntowych, za 20 lat czystego Stelchna już nie będzie,nie wspominając o tym co będzie na co dzień – patrząc pod kątem tego co się działo jak TYLKO 2 dni śmierdzialo w Świeciu…
Przecież wszytskie trzy
Przecież wszytskie trzy chlewnie mają pozytywną opinie z Wód Polskich i RDOŚ. Na pewno analizowali to. Gnojowica nie powinna zaszkodzić wodzie. Ani tej w jeziorze, ani gruntowej.
Co tam rodzina nam się
Co tam rodzina nam się powiększy!
„Powołaliśmy biegłego,
„Powołaliśmy biegłego, eksperta z zakresu ochrony środowiska, który jeszcze raz przeanalizuje raport dotyczący oddziaływania na środowisko tak dużej chlewni – tłumaczy Maciej Rakowicz, wójt gminy Jeżewo”. Brawo Wójt Jeżewa, a nasz Burmistrz jak zwykle przeciwny mieszkańcom. Przecież można było zweryfikować te ekspertyzy – może są błędy. W Czaplach: jezioro, szkoła, domki, wąska droga z tirami ….
Pierwsze pytanie ile będzie
Pierwsze pytanie ile będzie gnojowicy i sposób wywozu z obiektu.Gdy temperatura w obiekcie będzie powyżej 25 stopni wentylatory będą pracować na maxa a smród w całej okolicy.O ile burmistrz uważa inaczej niż mieszkańcy to jest w zmowie z inwestorem.
Pani inwestor z planowanej
Pani inwestor z planowanej inwestycji w Czaplach na łamach lokalnej prasy chwaliła się, że posiada inne grunty więc może niech przemyśli dobór lokalizacji zamiast umilać życie na siłę innym obywatelom.
Obornik to słoma i odchody a
Obornik to słoma i odchody a tam będzie tylko gnojowica czyli tylko odchody a inwestor chce w czaplach nie stosować nic dla ochrony środowiska bo po co . idźmy tak dalej a smród i gnojowica będzie wszędzie w powietrzu w zbiorach i mięsie . gmina ma to w Świeciu gdzieś niech sobie na vistuli postawi chlewnej .
1. „A jaki mieszczuch kupi
1. „A jaki mieszczuch kupi parcelę, gdy poczuje woń gnojowicy?”
2. „Decydujący przeprowadzić się na wieś niestety często nie biorą pod uwagę, że to nie tylko zapach świeżo skoszonej trawy i polnych kwiatów, ale także nawozu.”
Uważam, że dwa cytaty pokazują słaby obiektywizm Andrzeja Bartniaka, jako dziennikarza… Bardzo przyko się to czyta.
Ad. 1 Za SJP: mieszczuch
1. człowiek przyzwyczajony i umiejący żyć tylko w mieście;
2. pogardliwie określenie używane w stosunku do mieszkańca miasta
Mieszczuch, to bardzo pejoratywne określenie. Bartniak powinien lepiej, rozważniej dobierać słowa. Na przykład taki „miastowy” brzmi o wiele lepiej.
Ad. 2 Sam w tekście pisał, że co innego zapach z gospodarstwa z setką świń, a co innego z fermy 20 tyś. szt. zwierząt. Przecież nikt nie zarzuca panu Jankowi rolnikowi, że wywozi obornik, nawóz. To na wsi rzecz normalna. Rzeczą anormalną jest fetor, który rozciąga się na wielkie przestrzenie tak, jak mieliśmy okazję czuć w Świeciu na początku wiosny, kiedy wywożona była (chyba) gnojowica na pola w okolicy Morska. To był przedsmak.
Panie Redaktorze, więcej obycia, lepszego wyczucia i dobrego smaku przy pisaniu artykułów życzę.
Czaple, Drzycim, Buczek to
Czaple, Drzycim, Buczek to wsie … na wsi choduje się trzodę chlewną. A jak ktoś przeprowadza się z miasta na wieś powinien wziąć to pod uwagę.
Dlaczego się pisze ze nic nie
Dlaczego się pisze ze nic nie mozna zrobic, że Wojt i gmina są bezradne. To nieprawda ! Dlaczego niekt nie pisze o Miejscowym Planie Zagospodarowania. Trzeba raz na zawsze zrobić porządek i uchwalić plany. Wzywamy Rady Gmin do podjecia tej inicjatywy. Wszystko się da tylko trzeba wiedzieć i chcieć.
Prosimy dziennikarzy o
Prosimy dziennikarzy o wieksza dociekliwosc i obiektywizm. Robi sie z mieszkancow pajaców ktorzy protestuja bo im zapaszek przeszkadza, pisze sie o chciwosci mieszkancow ktorzy chca kupic taniej dzialke … a nie pisze sie o tym ze inwestorzy nie patrzac na nic stawiaja fermy gdzie im sie zywnie podoba, korzystajac z braku miejscowych planow bo biedne polskie gminy na tym oszczedaja, a czesto sa to bogate zachodnie lub polskie koncerny. Maja za nic Studium kierunków rozwoju gminy na ktorym nie ma mowy o fermach, nie isteresuja ich strategie i miejscowe plany zagogospodarowania dla wojewodztwa, nie interesuje ich fakt ze to obszar natura 2000 i Światowy Rezerwat Biosfery, nie interesuja ich protesty mieszkancow którzy dorabiali sie na swoj majatek cale zycie. A te raporty oddzialywania na srodowisko robia firmy ktore buduja chlewnie. Gratulujemy rozpracowania tematu! Czy dziennikarze zapytali co ich interesuje … tylko ZYSK a o tym sie nie pisze .. dlaczego ?
Popieram protest
Popieram protest wGminieJezewo.Prosze sz.Panstwa Radnych o wnikliwe potraktowanie tak bardzo waznego tematu.Nie godze sie mieszkac w zatrutym i smierdzacym srodowisku. Drodzy Radni macie atuty w reku.Ustalcie plan zagospodarowania biorac pod uwage studium uwarunkowan ikierunkow zagospodarowaniaprzestrzennego Gminy Jezewo.NIE wyrazajcie zgody by jednostka utrudnila zycie NAN WSZYSTKIM.Mysmy Was wybrali, BADZCIE z nami.
Nie dla hodowli. Ta gmina nie
Nie dla hodowli. Ta gmina nie słynie z jakichś wielkich „cudów ” tylko z tego jeziora o 1 klasie czystości wód jeziora Stelchno. Na działkach budują się domki co może trochę ożywić handel, turystykę, ale trzeba to zabić smrodem. A co ze zdrowiem mieszkańców?