Przypomnijmy. W drewnianym budynku gospodarczym dwie rodziny z Tryla (gmina Nowe) składowały pralkę, lodówki, kuchenkę gazową i meble. Były to przedmioty uratowane z pożaru ich domu, który wybuchł 22 czerwca (pisaliśmy o tym, patrz poniżej). Ogień zniszczył dach, poddasze, ucierpiał też parter. Obydwa budynki znajdowały się tuż koło siebie.
Wartość sprzętu AGD i mebli składowanych w spalonej szopie oszacowano wstępnie na 45 tys. zł (dodatkowe 5 tys. zł to wartość budynku).
W akcję zbiórki rzeczy dla pogorzelców zaangażowała się m.in. Ochotnicza Straż Pożarna w Małym Komorsku.
Zdaniem straży pożarnej, szopa spłonęła w wyniku podpalenia. Nie był do niej podłączony prąd, co na wstępie wykluczało możliwość zwarcia instalacji.
Na miejscu była także policja. Mało prawdopodobne jednak, aby kiedykolwiek ustalono, z czyjej winy doszło do pożaru.
- Trudno powiedzieć, czy budynek gospodarczy spalił się wskutek celowego podpalenia czy przypadkowego zaprószenia ognia. Właściciel nie złożył policji formalnego zawiadomienia i nie żądał wszczęcia postępowania w tej sprawie – wyjaśnia asp. Julia Świerczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.