Prezes wrócił po latach na maty i… złamał rękę

Zapaśnicy Wisły Świecie nie spodziewali się, że podczas Międzynarodowego Pucharu Polski w Miliczu przyjdzie im zmierzyć się z tak silnymi przeciwnikami. Najbardziej przekonał się o tym Klaudiusz Sikorski, który zakończył zawody z kontuzją.
rafal-kielpinski

Prezes Wisły postanowił po dwudziestu latach wrócić na maty.

- Trenowałem razem z chłopakami, stwierdziłem więc, że spróbuję swoich sił ponownie na macie. Ostatni raz walczyłem podczas Igrzysk Olimpijskich Sportowców Wiejskich w 2000 roku, a więc od tego czasu faktycznie latek minęło – żartował przed zawodami Prezes Wisły.

Pech prezesa

Rzeczywistość turniejowa okazała się dla całej ekipy Wisła bardzo wymagająca. Do Milicza zjechali zawodnicy z szesnastu krajów. Wszyscy potraktowali zawody, jako przygotowanie przed sezonem olimpijskim, co sprawiło, że stawka uczestników okazała się bardzo wymagająca.

Wśród „Wiślaków” najwyższe, ósme miejsce w wadze 57 kg zajął Kacper Kiełpiński. Jego ojciec, Rafał zajął dziesiąte miejsce.

Prezes Wisły, Klaudiusz Sikorski stoczył dwa pojedynki. Pierwszy przegrał wyraźnie na punkty 1:11, a w drugim, gdy wysoko przegrywał postanowił zaryzykować rzucenie zawodnika na łopatki.

- Coś mi strzeliło w ręce i niestety okazało się, że ją złamałem. Zdołałem jeszcze dokończyć pojedynek i przegrać na punkty. Po zawodach stwierdzam jednak, że trzeba znać swoje miejsce w szeregu. Może spróbuję kiedyś swoich sił z weteranami, ale w rywalizacji z młodymi silnymi chłopakami, ważącymi po 100 kilogramów widać, że biologii nie przeskoczę – analizował Klaudiusz Sikorski.

Cenne doświadczenie

Sikorski został sklasyfikowany na dwunastym miejscu, podobnie jak Remigiusz Waśkowski. Kilka punktów do klasyfikacji zatem „Wiślacy” zdobyli, ale przede wszystkim zyskali spore doświadczenie.

- Nie spodziewaliśmy się, że na Puchar Polski zjedzie tylu zawodników z różnych klubów i krajów. Nawet w polskich klubach po raz pierwszy wystartowali zapaśnicy z Rosji i Ukrainy, których wcześniej nie znaliśmy. Nie ma jednak tego złego. Na pewno w takiej rywalizacji zyskaliśmy spore doświadczenie – mówi Prezes.

W ekipie Wisły zabrakło Sebastiana Bąka, który boryka się z problemami zdrowotnymi.

- Sebastian mógłby śmiało powalczyć o wysokie lokaty. W jego kategorii wagowej w finale spotkali się co prawda dwaj obcokrajowcy, ale zawodnicy, którzy zajmowali miejsca 3-5 kilkukrotnie już z Bąkiem przegrywali – ocenia Sikorski.

sport@extraswiecie.pl

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors