Kiedy w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia chełmiński FAM zaliczał się do krajowej czołówki, kiedy do Chełmna przyjeżdżali najlepsi juniorzy Polski, Marek zawsze był blisko ringu. Kibicował czołowym polskim pięściarzom. W Chełmnie gościli wówczas: brązowy medalista IO z Moskwy, Krzysztof Kosedowski, czy bydgoski król nokautu, reprezentant Polski Mirosław Kuźma.
Był na stopie koleżeńskiej z zawodnikami FAM-u Chełmno: Janem Urbaniakiem, Leszkiem Barabaszem, Franciszkiem Szamrowiczem, Mirosławem Wyszyńskim. Częstokroć powracał do walk ówczesnych pięściarzy FAM-u, choć wywodzących się ze Świecia: Adama Tomasika, Krzysztofa Dąbrowskiego czy Marka Pytlińskigo.
- Szkoda, że ich bokserskie kariery potoczyły się w innym kierunku – mówił.
Sam zresztą tego doświadczyłem,
kiedy po wygranym pojedynku, z jednym z pięściarzy FAM-u Chełmno, i zejściu z ringu otrzymałem od Marka moc gratulacji. Dla mnie, dla początkującego wówczas juniora, ten gest był budujący i motywujący do kontynuowania kariery. Takie chwile się pamięta.
Z Markiem znaliśmy się od 1976 roku, od chełmińskiego turnieju „44" (taką miał nazwę), czyli ponad 40 lat. Kiedyś zapytałem Go dlaczego kibicuje akurat pięściarzom? Odpowiedział:
- Robię to dla swojego ojca, który kiedyś uprawiał właśnie boks i który wpoił mi tajniki tego sportu.
Nic dodać, nic ująć.
Pomimo ciężkiej choroby,
zawsze był optymistycznie nastawiony do życia. Wspierał sport, a zwłaszcza ten pięściarski. W ostatnich latach życia często widzieliśmy się w rodzinnym Świeciu. Było to na zawodach nie tylko bokserskich, w hali Szkoły Podstawowej nr 8 i Hali Widowiskowo-Sportowej, ale również na turniejach zapaśniczych, gdzie z powodzeniem rywalizowała tam młodzież świeckiej Wisły. Spotkaliśmy się również podczas 40-lecia świeckich zapasów.
Zawsze służył radą i dobrym słowem. Miał nawet kilka fajnych i trafnych pomysłów. Rozmawialiśmy o okresie powstania sekcji bokserskiej Wdy Świecie, także ringowych zmaganiach w wykonaniu miejscowych pięściarzy. Aby być blisko ukochanej sportowej dyscypliny zapragnął nawet wstąpić w szeregi Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Niestety, tego nie doczekał. Odszedł przedwcześnie...
Autor jest rzecznikiem prasowym Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu