Sporo kibiców przyszło dopingować świecką ekipę w pierwszej fazie pucharu na szczebli centralnym. Kierownictwo Gresty postarało się o niespodziankę i zespół zgłosić do tego meczu dwóch nowych, ale jakże znanych i doświadczonych (wiele sezonów we Wdzie Świecie) zawodników – Łukasza Wenerskiego i Bartosza Czerwińskiego. Obaj stanowili o sile ataku zespołu w tym meczu wraz z niekwestionowanym liderem drużyny, Wojciechem Ernestem.
Przeciwnik z Kartuz,
to klub zajmujący obecnie czwarte miejsce w I lidze futsalu i rzeczywiście, przynajmniej na początku było widać tę różnicę na parkiecie. Wypada jeszcze dodać, że ekipa z Kartuz wystawiła na to spotkanie dość młodzieżowy skład, choć trudno tu mówić o wielkim osłabieniu, bo to zawodnicy, którzy w grudniu wywalczyli czwarte miejsce w mistrzostwach Polski U20.
Mecz zaczął się jednak dla Gresty bardzo źle, bo po czternastu minutach miejscowi przegrywali już 0:4! Do siatki Mateusza Kawały, który i tak robił, to co mógł trafiali: Bartłomiej Węsiora, Sylwester Bielicki, Daniel Groth i Kacper Paniński. Gresta miała co prawda również swoje okazje, ale wyszła do tego meczu chyba nieco zbyt mocno przestraszona klasą rywala.
Pierwszego gola dla gospodarzy zdobył wreszcie w 15’ minucie Bartosz Czerwiński. Niestety, chwilę później po pechowej interwencji Adama Kardasa piłka wpadła do siatki i do przerwy Gresta przegrywała aż 1:5.
W drugiej połowie
oglądaliśmy już zdecydowanie inny zespół gospodarzy. Gresta zaczęła drugą połowę piorunującym uderzeniem i w ciągu pięciu minut zdobyła trzy gole, dwukrotnie za sprawą Bartosza Czerwińskiego (skompletował hat-tricka) oraz Adama Kardasa. W ten sposób w 25 minucie meczu gospodarze przegrywali już tylko 4:5 i licznie zgromadzeni kibice zaczęli coraz bardziej wierzyć, że uda się jeszcze ten mecz uratować.
Rosnąca dramaturgia spowodowała, że mecz zrobił się bardzo emocjonujący. Kartuzy ponownie wyszły na dwubramkowe prowadzenie po golu Błażeja Wróbla. Kontaktową bramkę szybko jednak strzelił Patryk Olszewski i zrobił nam się wynik 5:6.
Niestety, Gresta dość szybko w drugiej połowie złapała cztery faule i to odbiło jej się czkawką w końcówce. Kartuzy „poszukały” piątego przewinienia, a potem już zaczęła się próba nerwów. W końcu już w 33 minucie gościom udało się wywalczyć rzut karny przedłużony.
Do piłki podszedł Sebastian Hinca
i uderzył mocno, a piłka odbijając się od słupka wypadła z bramki, ale po krótkiej chwili konsternacji sędzia uznał gola, bo chyba rzeczywiście futbolówka minęła linię bramkową, odbijając się od wewnętrznej strony słupka. Mimo tego ciosu, Gresta zdołała jeszcze raz się podnieść, a gola na 6:7 zdobył Łukasz Wenerski.
Jakby dramaturgii było mało, na cztery minuty przed końcem nastąpiła awaria zasilania przy stoliku sędziowskim i mecz kończono na stoperach. Bramkę na 6:8 dla gości strzelił jeszcze Jakub Kąkol. Wynik z przedłużonego karnego na 9 sekund przed końcem meczu ustalił po raz drugi z tego elementu gry Sebastian Hinca. Kibice obejrzeli zwłaszcza w drugiej połowie świetne widowisko. Niestety, etatowy pierwszoligowiec okazał się lepszy i to drużyna z Kartuz zagra w 1/16 finału Pucharu Polski w futsalu.
Wynik meczu
Gresta/Espack/Sadowska Świecie – FC Kartuzy 6:9 (1:5)
Bramki:
Gresta: Czerwiński 15’, 23’, 24’, Kardas 26’, Olszewski 31’, Wenerski 37’
FC Kartuzy: Węsiora 1’, Bielicki 5’, Groth 10’, Paniński 14’, Kardas 17’ (samobójcza), Wróbel 30’, Hinca 33’ i 40’ (obie z przedłużonych karnych), Kąkol 37’.
Żółta kartka: Wojciech Ernest (Gresta/Espack/Sadowska)
sport@extraswiecie.pl
Levitra Patient Education
Levitra Patient Education Womens Tadalis Sx Soft Valuepharmaceuticals Ed Pills Comparison