Lokale z pizzą i burgerami padają w Świeciu jeden po drugim

Brutalne prawa wolnego rynku weryfikują plany inwestorów. Do lokali, które w ostatnim czasie znikły z kulinarnej mapy miasta dołączyły Burger House i pizzeria Don Corleone.

lokale-upadaja-2

Niedawno pisaliśmy o tym, jak po wielu latach, został zamknięty pub Sowa. Mimo świetnej lokalizacji - centrum osiedla Marianki - lokal świecił pustkami. Jego dalsze utrzymywanie stało się nieopłacalne. Stąd decyzja najemcy o rezygnacji. Jego miejsce zajął ktoś inny, kto chce prowadzić podobną działalność.
REKLAMA


Jeszcze przed wakacjami zamknięto Burger House. Nie wiemy, dlaczego tak się stało. W przypadku niepowodzenia właściciele raczej nie są skorzy do wynurzeń. Z pewnością miejsce, w którym serwowano największe burgery w mieście, mogło się pochwalić estetycznym wyglądem, dobrą lokalizacją i co najważniejsze, smacznym jedzeniem. Mimo to, interes nie okazał się na tyle dochodowy, aby go dalej prowadzić. Pomieszczenie przy ul. Wojska Polskiego jest do wynajęcia.
REKLAMA

W sierpniu pizzeria Don Corleone, mieszcząca się przy ul. Kopernika, świętowałaby drugą rocznicę działalności w Świeciu. Właściciel nie czekał na rocznicę. Zlikwidował nierentowną pizzerię. Wiemy, że niektórzy klienci, zamawiający dania z dowozem, narzekali na długi czas dostawy. Z pewnością nie był to jedyny powód porażki, ale mógł mieć wpływ na liczbę niezadowolonych, którzy z czasem przenosili zamówienia do konkurencyjnych pizzerii, których w Świeciu nie brakuje.

Obecnie do najpopularniejszych jadłodajniami należą bary mleczne, których jest już kilka. Na brak klientów nie narzekają też najpopularniejsze pizzerie, które są najdłużej i robią wszystko, by nie stracić wypracowanej pozycji.
REKLAMA

Bezpośrednią konkurencją dla nich są miejsca, w których serwuje się, popularne wśród młodych ludzi, kebaby. Wszyscy oni grają w jednej lidze bez aspiracji do konkurowania z restauracjami, które nastawione są na innego klienta i nieco inne usługi.

Dziś trudno powiedzieć, jak rynek gastronomiczny będzie wglądał za 10 lat. Czy uda się skusić jeszcze więcej osób do tego, by zrezygnowały z gotowania i stołowały się na mieście? Czy też w tej chwili osiągnięto już maksymalne nasycenie - jeśli idzie o liczbę jadłodajni - i najsłabsi z czasem będą musieli po prostu odpaść?

a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors