Gajewo-Zabudowania to administracyjnie część wsi Gajewo, 7 km od Nowego. Dookoła rozciąga się rozległy kompleks leśny. Na jego skraju stoi dom, w którym mieszkają dwaj nastoletni bracia. W domu się nie przelewa, chłopców samotnie wychowuje matka.
We wrześniu ubiegłego roku strażacy kilkanaście razy wyjeżdżali do pożarów lasu w pobliżu wsi. Już po trzeciej akcji byli niemal pewni, że to umyślne podpalenia.
REKLAMA
- Wszystkie miały miejsce w promieniu 200 m. Początkowo sądziliśmy, że powodem mogą być iskry z pociągów, bo w pobliżu biegnie linia kolejowa. Ale tego było zbyt dużo, aby można było mówić o przypadku – wspomina Jarosław Steinborn, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowem.
W każdej akcji uczestniczyło od 3 do 6 zastępów straży, w zależności od rozmiarów pożaru. Bywały okresy, że wybuchały codziennie. Kiedy popadał deszcz, mieli dwa, trzy dni przerwy, a potem wszystko zaczynało się od początku.
20 września ubiegłego roku w rejon występowania pożarów wybrał się patrol policji. W pewnym momencie funkcjonariusze zobaczyli łuny ognia nad lasem, a po chwili dwóch chłopców biegnących z tamtego kierunku. Jeden z nich trzymał w ręku zapałki. Kiedy ich zatrzymali, obaj natychmiast przyznali się, że pożary to ich sprawka. Starszy miał 13 lat, a młodszy 11.
REKLAMA
Kwiecień 2019 r. Susza. Wystarczy byle iskra, aby ściółka leśna zajęła się ogniem. Nad lasami wokół Gajewa znowu czerwienią się łuny pożarów. W ciągu dwóch tygodni spłonęło kilka hektarów.
Strażacy pytani wtedy przez portal Extra Świecie czy nie są to znowu podpalenia, nie mają większych wątpliwości:
- Wszystkie pożary pojawiają się w bliskiej odległości od siebie, niekiedy niemal w tym samym miejscu. 27 kwietnia gasiliśmy ogień dwukrotnie na tym samym terenie. Co ciekawe, do wszystkich pożarów dochodzi wieczorem. To również potwierdza nasze podejrzenia, że to robota podpalacza. Wznieca ogień pod osłoną nocy, bo wtedy łatwiej mu się ukryć i istnieje mniejsze ryzyko, że ktoś go zobaczy – mówił pod koniec kwietnia Jarosław Steinborn.
REKLAMA
Podejrzenia wkrótce się potwierdzają. 27 maja policja informuje, że pożary to sprawka 14-letniego mieszkańca tamtych okolic.
- Chłopak w obecności matki złożył wyjaśnienia. Przyznał się do pięciu podpaleń. Nie tłumaczył, co było powodem jego zachowania. Sprawę przekazano sądowi rodzinnemu – informuje podkom. Joanna Tarkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Policja nie podaje tego faktu do publicznej wiadomości, ale ustalamy, że podpalaczem jest ten sam chłopak, którego zatrzymanego z bratem w ubiegłym roku. Tyle że teraz działał sam. Tak przynajmniej twierdzi.
REKLAMA
Dopiero kilka dni temu w sądzie odbyła się pierwsza rozprawa dotycząca podpaleń braci z września 2018 r. Teraz dojdzie kolejna – za pożary wzniecone przez starszego z nich w kwietniu tego roku.
Mimo że 14-letni mieszkaniec Gajewa spowodował straty sięgające dziesiątek, a być może setek tysięcy złotych, będzie odpowiadał jedynie za popełnienie tzw. czynu zabronionego. Nie popełnił przestępstwa, tylko wykroczenie. Ze względu na wiek skończy się na upomnieniu, być może też na wyznaczeniu mu kuratora.
Strażacy obawiają się, że chłopak - jak mówią - na tyle „wciągnął się w tę zabawę”, że jeszcze nieraz przysporzy im sporo pracy i kłopotów.
Dupe złoić i tyle
Dupe złoić i tyle
Dzieci nie wolno bić.
Dzieci nie wolno bić. Powinien z nimi porozmawiać pedagog albo ksiądz.
Na tak wielką kare nie
Na tak wielką kare nie zasługuje żeby oddac w łapy księdza