Pan Łukasz jest mieszkańcem gminy Osie. Mogłoby się wydawać logiczne, że pomocy stomatologicznej będzie szukał w swoje gminie. Niestety, w Osiu od wielu lat nie ma dentysty przyjmującego w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia.
Gmina zainwestowała w nowoczesny gabinet, ale chętnego do pracy nie udało się znaleźć. Kilka razy w tygodniu pojawia się tylko stomatolog przyjmujący prywatnie. Niektórzy i za to są wdzięczni.
- To problem ogólnopolski - ubolewa Michał Grabski, wójt gminy Osie. - Stomatolodzy, zwłaszcza młodzi, nie są zainteresowani pracą dla NFZ. Po prostu im się to nie opłaca. Dlatego jesteśmy bezsilni w tych poszukiwaniach. Nikogo nie zmusimy do pracy w Osiu, a z dobrej woli nikt nie chce przyjść. Myślę, że trzeba już się z tym pogodzić - chłodno ocenia sytuację.
Dlatego mieszkańców gminy Osie i wielu innych, których nie stać na leczenie prywatnie, zmuszeni są szukać pomocy w całym powiecie. Wielu kieruje się do Jeżewa, gdzie nie dość, że są stomatolog i protetyk, to jeszcze cieszą się bardzo dobrą opinią.
Niestety, realia polskiego systemu opieki zdrowotnej potrafią wprawić w stan osłupienia. Dokładnie tak niedawno poczuł się nasz Czytelnik.
- Nie mogłem uwierzyć, gdy okazało się, że wyznaczono mi termin na czerwiec 2026 roku - mówi pan Łukasz i na potwierdzenie swoich słów przedstawia informację z rejestracji. - To dwa i pół roku. Przecież do tego czasu, jeśli nic nie zrobię, ząb będzie nadawał się już tylko do usunięcia, a nie do leczenia.
Niestety, takie terminy to w tej chwili codzienność.
Wcześniej rejestracja do stomatologa w Gminnej Przychodni w Jeżewie odbywała się raz w kwartale. Za każdym razem ustawiała się niebotycznie długa kolejka, a stojący z przodu rezerwowali sobie miejsce w środku nocy.
Zdarzało się, że nie wszystkich można było zapisać, co nie dość że budziło sporo negatywnych emocji, to jeszcze jest niezgodne z przepisami NFZ.
Dlatego wprowadzono rejestrację ciągłą. Każdy może przyjść w dowolnej chwili i zapisać się na leczenie zachowawcze. Na wejście do gabinetu bez czekania mają szansę tylko osoby z silnym bólem. Pozostali muszą uzbroić się w cierpliwość.
Szefowa jeżewskiej przychodni ma świadomość, że ponad dwa lata czekania na wizytę to termin, który nikogo nie może satysfakcjonować.
- Póki co cieszę się, że w naszej przychodni przyjmują stomatolog i protetyk - podkreśla Wioletta Pawlak, kierownik Gminnej Przychodni w Jeżewie. - Wielu placówkom nie udało się pozyskać takich specjalistów, bo w tej chwili jest to niezwykle trudne, żeby nie powiedzieć wręcz niemożliwe.
Jak zaznacza Wioletta Pawlak, obecny system finansowania oraz stawiane wymogi całkowicie zniechęcają stomatologów do pracy w ramach kontraktu z NFZ. W prywatnym gabinecie mają szansę zarobić więcej, w dodatku bez zbędnej papierologii, jaka wiąże się z kontraktem.
Historia naszego Czytelnika ma ciąg dalszy.
Nie chcąc czekać ponad dwa lata, zaczął sprawdzać sytuację w innych przychodniach na terenie powiatu świeckiego.
- Okazało się, że w Świeciu mogę być przyjęty w drugiej połowie marca tego roku - mówi z satysfakcją. - Ale czy tak powinno być, że trzeba szukać dentysty po całym powiecie?
Ten stosunkowo krótki termin oczekiwania wiąże się z większą liczbą specjalistów. W sumie jest ich ośmiu, w tym chirurg, protetyk i dentysta szkolny.
Brzmi imponująco. Rzecz w tym, że prawie wszyscy pracują tylko na część etatu lub na umowę. Gdyby przeliczyć to na pełne etaty wyglądałoby to już znacznie skromniej. Jednak i tak jest lepiej niż w sąsiednich gminach. Ale...
- Nie wiem jak długo uda się utrzymać ten stan rzeczy - zastanawia się Beata Sternal-Wolańczyk, dyrektor Miejsko-Gminnej Przychodni w Świeciu. - Będzie to bardzo trudne ze względu na brak stomatologów gotowych wiązać się kontraktem z NFZ, jak i poważne niedofinansowanie tych usług. Każdego roku mamy wykonania ponad limity, za które NFZ nie zwraca nam pieniędzy. Póki nie zmieni się polityka państwa i nie ma co liczyć na odwrócenie obecnego trendu.