Rysiek Bieniek urodził się w Świeciu 29 grudnia 1975 r. Od najmłodszych lat wykazywał chęć muzykowania. Grał na różnych instrumentach, a także udzielał się wokalnie w zespołach, w których występował. Odszedł z tego świata zdecydowanie za wcześnie - 10 sierpnia 2000 r. w wieku 24 lat.
Była to i jest do dziś niesamowita strata dla świata muzyki. Jednak po każdej burzy wychodzi słońce i tak też się stało w tym przypadku. Padły wtedy słowa, dzięki którym wielu ludzi do dziś może uczestniczyć w festiwalu poświęconym jego osobie.
Już za rok, 14 czerwca 2025 r., odbędzie się XXII Festiwal Mocnych Brzmień im. Ryśka Bieńka. Nie bez kozery jego patronem jest jego osoba. Grał i śpiewał w wielu zespołach w Świeciu i okolicach. Niezwykle otwarty, inteligentny, bardzo utalentowany chłopak.
Jedną z najbardziej znanych kapel w których grał Rysiek Bieniek, była Izba Lordów. W sierpniu miałem okazję spotkać się z jej założycielem, Andrzejem Mularczykiem. Nie było to zwykłe towarzyskie spotkanie. Poprosił mnie, abym pomógł mu w pewnym projekcie - reedycji płyty zespołu, w którym grał razem z Ryśkiem.
Izba Lordów powstała w sierpniu 1993 r. Jej trzon tworzyli: Andrzej Mularczyk (gitara i wokal) i Ryszard Beniek (perkusja). W tamtym czasie w grupie dość często zmieniali się gitarzyści i basiści. W pewnym momencie ustabilizował się skład, który jest znany w Świeciu do dziś: Andrzej Mularczyk, Ryszard Bieniek, Tomasz Shmidt (gitra), Marian "Fender" Kapuściński (bas).
Płytę nagrano wiosną 1994 r. w studiu Staff Records Karola Szymanowskiego w Bydgoszczy. Za realizację nagrań odpowiedzialny był Wojciech Chroszczyński. Mimo nagranego materiału, nikt nie miał chęci, by dalej coś z tym zrobić. Jednak zespół nie poddawał się. Kapela cały czas grała, między innymi na Zaduszkach Bluesowych w Kowalewie Pomorskim.
Jakiś czas potem Izba Lordów zagrała koncert w pubie w Kwidzynie. Okazało się, iż jego właścicielem jest ojciec braci Maryniewskich, grających w kwidzyńskim metalowym zespole Armagedon, którzy byli na sali. Po koncercie podeszli do Ryśka Bieńka, powiedzieli mu, że bardzo podobała im się jego gra i zapytali się, czy nie chciałby dołączyć do nich. Zgodził się.
Gra na dwa zespoły kolidowała z planami Izby Lordów, więc Andrzej Mularczyk, nie mając wyjścia, zawiesił działalność grupy. W tamtych czasach trudno było znaleźć dobrego bębniarza do składu. W konsekwencji Izba Lordów rozwiązała się. Po pewnym czasie, na początku 2000 r., pomiędzy założycielem zespołu a Bieńkiem wywiązała się rozmowa o wznowieniu działalności kapeli i nagraniu nowej płyty, na którą Andrzej Mularczyk miał już przygotowane kilka utworów. Chciał do współpracy zwerbować doświadczonych świeckich muzyków oraz poszerzyć instrumentarium o klawisze. Prace miały ruszyć jesienią 2000 r.
Niestety, nigdy do tego nie doszło. Ryszard Bieniek zmarł tragicznie w wypadku samochodowym w sierpniu 2000 r. Andrzej Mularczyk wycofał się z projektu reaktywacji Izby Lordów. Tak zakończyła się historia jednej z najlepszych świeckich kapel rockowych w tamtym czasie. Jednak nie wszystko zostało stracone.
Dzięki staraniom nieżyjącego już Sławomira Kawki, płyta "Encore" ujrzała światło dzienne w 2015 r. w ramach projektu "Żyj Kulturą". Niestety, nie każdy mógł ją dostać. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom słuchaczy i sympatyków Festiwalu Mocnych Brzmień, z racji jubileuszu trzydziestu lat od nagrania pierwszej płyty Izby Lordów, a zbliżającej się w przyszłym roku 25. rocznicy śmierci Ryśka Bieńka, Andrzej Mularczyk poprosił autora artykułu o założenie zbiórki. Środki zostaną przekazane na reedycję płyty "Encore" w nakładzie 500 sztuk. Sama płyta będzie do nabycia podczas tegorocznego Festiwalu Mocnych Brzmień.
Celem jest zebranie 6 tys. zł. Do tej pory uzbierano 3 tys. Wydanie płyty można wesprzeć na portalu zrzutka.pl pod tym linkiem.
Ale Rysiek ma galoty na tym zdjęciu ;))) bym szła jak przecinak z nim
Gdyby każdy sympatyk, który chce nabyć płytę wpłacił na zrzutkę 12zl – byście uzbierali. Ale jak widać nikomu to nie potrzebne. Ten cały Rysiek w tych gablotach no sorry ale nie do gazety taka fota
Fajny kumpel dobrze walił w bębny i młotkiem na warsztacie blacharskim .
Może był dobrym perkusistą nie mnie oceniać ale muzycznej spuścizny za wiele po nim nie zostało. Szybko odszedł ale czy zrobiłby jakąś karierę tego nie wiadomo? Festiwal mocnych brzmień fajna sprawa ale myślę że ponad 90 procent uczestników i widzów nie ma pojęcia kto to był.
Nie żebym był fanem ale Sławek Kawka miał dorobek większy ale swojego festiwalu nie ma.
Gdzie był ten wypadek ? W naszym powiecie ?
kto to jest? mieszkam w tym świeciu przeszło pół wieku i nie znam człowieka
Takie kółko adoracji się w naszym mieście stworzyło. Zapewne był super gościem , kumplem jeśli tak go pamiętacie. Aż tyle i tylko tyle. Nie ujmując zmarłemu.
Ciekawe czy sasiedzi tez maja takie egzaltowane wspomnienia. 🙂
Dajcie spokój ludzie z tym Rysiem z niego był takii perkusista i grajek jak z….
Dobry człowiek ,kumpel ,przyjaciel.🤘💀🤘Rychu napirdalaj
Dobrze Rysiek nawalał. Raz słyszałem nagranie jak z innym perkusistą grali na 2 perkusje , aż mnie ciarki przechodziły:))))
Wiele osób zdążyło się wypowiedzieć. Bardzo dobrze. Jako autor książki na temat FMB i wspieram zbiórkę płyty, bardzo bym prosił o kulturalne komentarze. Czy Pan Kawka miał większy dorobek lub nie, nie jest to tutaj akurat takie ważne. Miał, chwała mu za to. Rysiek nie mógł takiego mieć, ponieważ kiedy drzwi do kariery stały przed nim otworem, zdarzył się wypadek, który mu odebrał taką szansę. Więc myślę, że te dwie rzeczy są nieporównywalne. Napisałem ten tekst na prośbę kolegi z zespołu Rysia, Andrzeja Mularczyka. Słyszałem głosy, że jest jakiś celowy błąd w zdaniu, że nie wszyscy mogli dostać tą płytę, po tym jak pan Sławek ją wypuścił. Oczywiście, ktoś pomyśli, że to zabieg celowy. Nie, mamy świadomość z panem Mularczykiem, że nakład był ograniczony. Jeśli kogoś uraziliśmy tym zdaniem, mogę tylko przeprosić. Nie miało to w żaden sposób podgrzewania atmosfery. Teraz chcemy, by oprócz książki, ukazała się płyta, by na festiwalu lub w Centrum Kultury każdy zainteresowany mógł ją kupić. Więc jeśli mogę prosić, zamiast się kłócić, może by Państwo wsparli naszą zbiórkę? Będę bardzo wdzięczny. A co do Pana Kawki. Jeśli będzie taka chęć, również mogę zająć się jego osobą, bo był barwną postacią naszego świeckiego kulturalnego życia, jednak bliżej mi do FMB. Nic nie jest stracone. Narazie przygotowuję książkę na FMB, na 14-go czerwca i chcemy do tego dołożyć płytę. Potem możemy zająć się panem Sławkiem. PS. Tak wiem, nie umieściliśmy w artykule, że grał w orkiestrze. Wszystko będzie w książce, która będzie miała premierę w Decznie 14 czerwca 2025 roku. Pozdrawiam.
Pamiętam jak 30 lat temu graliśmy w piłkę z kolegą Pawłem… Co ten chłopak wyrabiał z piłka to głowa mała… Gdyby nie to że wyjechał do większego miasta z rodzicami to by zrobił wielką karierę… Może trzeba by nazwać jego imieniem turniej albo chociaz orlika przy 8ce?
Rysiu „Rynienka”To nie był zwykły perkusista. Miał to „Coś, dar”. Ciągle w coś stukał : szklanki , w pudełka, rury i zawsze to jakoś fajnie brzmiało. W szkole w ławce ćwiczył stopy , słuchaliśmy wtedy SLAYERA , chciał grać jak Lombardo i to mu się w końcu udało.Chodziłem z nim do klasy i przyprowadziłem fo do orkiestry gdzie uczył go nauczyciel Jazzu wtedy się rozwinął.. Grał każdy styl muzyczny od muzyki klasycznej ,poprzez Jazz, Blues, Reage,Techno, do Death Metalu zawsze równo czysto i perfekcyjnie , z nut i z głowy.Jak grał z orkiestrą to brzmiało jakoś inaczej „z ikra”.Do tego ciągle sypał dowcipami , znał z milion kawałów.Cieszę się że miałem okazję go poznać , grać i spędzać czas.Szkoda jego talentu nie zdążył się nim podzielić że światem .