Jak tu żyć, gdy w mieszkaniu jest tylko 12 stopni? - pyta mieszkanka Świecia

- Nie mam już siły taszczyć codziennie na drugie piętro wiadra z węglem - żali się Monika Zwierzykowska ze Świecia. - Przecież w moim stanie to wręcz zagraża życiu. Boję się, że któregoś dnia po prostu spadnę z tych stromych schodów.
12 stopni C, tyle w ubiegłym tygodniu wskazywał termometr w mieszkaniu Moniki Zwierzykowskiej / Fot. Andrzej Bartniak

Problemy Moniki Zwierzykowskiej ze Świecia zaczęły się w 2016 r. wraz z udarem, który trwale pozbawił ją zdrowia. Do tego czasu pracowała jako pielęgniarka w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu.

Zajmowała wtedy niewielkie mieszkanie na piętrze budynku, w którym mieści się m.in. dyrekcja szpitala.

Przez pełen absurdów system ubezpieczeniowy nie przyznano jej renty i jednocześnie zakazano pracy we względu na zły stan zdrowia.

Nie mogła pracować, więc musiała zacząć korzystać ze wsparcia opieki społecznej. Przez dwa lata - tyle trwała batalia sądowa o rentę - jej miesięczny dochód wynosił około  600 zł.

Na domiar złego dyrekcja szpitala psychiatrycznego postanowiła definitywnie pozbyć się lokatorów z budynku.

- Nie chcę już do tego wracać, ale robiono okropne rzeczy - wspomina Monika Zwierzykowska. - Gdy przychodził weekend, w ramach oszczędności w całym budynku obniżano temperaturę do minimum. Gdy z kolei pękła rura z wodą, to zamiast ją naprawić, zakręcono mi zawór. Dopiero po interwencji znajomej udostępniono klucze do opróżnionego już mieszkania, abym tam mogła się umyć czy nabrać wody do czajnika. Generalnie robiono wszystko, aby pozbyć się mnie z tego budynku. W końcu się udało. 

W ten sposób w 2020 r. trafiła do obecnego mieszkania, w jednej z kamienic w Przechowie.

- Nie wybrzydzałam, bo nie miałam alternatywy - mówi Monika Zwierzykowska. - Jednak od początku były problemy. Najpierw z elektryką, a potem z ogrzewaniem. Był tylko jeden piec w pokoju, zresztą także niesprawny.

Po kilku interwencjach Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Świeciu zajął się prądem i postawiono drugi piec w kuchni. Niestety, stawiając go nikt nie wziął pod uwagę rozmiarów malutkiej kuchni.

Być może te rozwiązania załatwiłyby sprawę w przypadku osoby w pełni sprawnej. Jednak pani Monika ma drugą grupę inwalidzką.

- Boję się, że któregoś dnia, wchodząc na to drugie piętro z wiadrem węgla, po prostu spadnę z tych stromych schodów - mówi.

Aby utrzymać w mieszkaniu normalną temperaturę musiałaby regularnie podkładać węgiel do pieca. To wiąże się z kolejnymi wędrówkami z popiołem i opałem. Dlatego rozpala tylko rano.

- Wieczorem jest jeszcze jako tako, ale nad ranem temperatura w mieszkaniu spada do 10-12 stopni - żali się. - Nie wyobrażam sobie, co będzie, jak zachoruję i nie będę w stanie napalić.

I tu zaczyna się kolejny rozdział jej walki o godne życie. Przed rokiem złożyła pismo w referacie mieszkaniowym z prośbą o zamianę mieszkania. Najlepiej takie na parterze. Na razie nie otrzymała żadnej propozycji. Być może zmieni się to, gdy powstanie nowa lista mieszkaniowa. Ma to nastąpić już niebawem.

Równocześnie rozpoczęła starania o poprawę standardu mieszkania.

- Gdyby chociaż docieplono dach... - proponuje. - Już byłoby nieco lepiej. Chociaż tak naprawdę przydałoby się ocieplenie całego budynku.

Teoretycznie jest to możliwe. Pod warunkiem, że zgodę na to wyrazi wspólnota. Niewielka kamienica tylko w części należy do miasta. Dwa mieszkania są w rękach prywatnych.

- W ubiegłym roku wspólnota zainwestowała 15 tys. zł w przyłącze gazowe - wyjaśnia Paweł Bednarski, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej  w Świeciu. - Przy tak małej liczbie członków i niskim funduszu remontowym trudno jest odłożyć kwotę potrzebną chociażby na docieplenie dachu. W lutym odbędą się zebrania wspólnot. Jeśli pojawi się taka wola, będziemy rozmawiać o inwestycjach.

Jak przekonuje prezes, problemem nie jest brak docieplenia, a zbyt skąpe grzanie w piecach.

- Gdyby na bieżąco podrzucano węgiel, na pewno temperatura nie spadałaby do 12 stopni - twierdzi Paweł Bednarski. - To mieszkanie ma 37 metrów i są w nim dwa piece kaflowe.

- Tylko jak ma sobie z tym radzić niepełnosprawny człowiek? - zastanawia się Monika Zwierzykowska, licząc, że pojawi się jakiś promyk nadziei po najbliższym zebraniu wspólnoty i ZGM.

Gdyby chociaż docieplono dach, już byłoby trochę cieplej - mówi Monika Zwierzykowska / Fot. Andrzej Bartniak

a.bartniak@extraswiecie.pl

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors