Zwyczaj obchodzenia Halloween pojawił się w naszym kraju w latach 90. XX w. i przywędrował z krajów anglosaskich. Zwykle ma formę niewinnej zabawy, podczas której 31 października wieczorem dzieci, przebrane za duchy, czarownice, zombie czy wampiry, odwiedzają domy i mieszkania.
Towarzyszy temu zawołanie "Cukierek albo psikus". Jeśli dzieci nie dostaną słodyczy, zwykle po prostu idą dalej. Niektóre jednak robią takie „psikusy”, które niekoniecznie muszą podobać się mieszkańcom.
O ile można zrozumieć rozsypanie przed drzwiami garści konfetti czy wzniesienie "strasznego" okrzyku zwiedzionych "stworów", o tyle niszczenia mienia już z pewnością nie.
- Grupka dzieci zadzwoniła wieczorem do mojego mieszkania – mówi mieszkanka Świecia. - Wyszłam i powiedziałam im, że nie lubię Halloween, więc nic im nie dam. Grzecznie poszły dalej. Później pojawiła się kolejna grupa dzieci, nieco starszych od tamtych. Usłyszały ode mnie to samo. Kiedy zamknęłam drzwi, cisnęli w nie jajkiem i uciekli.
Kolejna niemiła „przygoda” podczas Halloween spotkała 88-letnią mieszkankę Nowego.
- Na ul. Modrzewiowej starsza, niesprawna pani im nie otworzyła, więc cztery dziewczynki obsypały furtkę i dzwonek mąką albo jakimś proszkiem, co zarejestrowała kamera. Ponadto klamki zostały wysmarowane pastą do zębów – poinformował mieszkaniec w poście na grupie Miasteczko Nowe/Wisłą.
Mężczyzna zmył proszek i pastę. Niestety, dzwonek został uszkodzony. Zwrócił się z apelem do dziewcząt, aby naprawiły lub odkupiły dzwonek. Zapowiedział, że jeśli tego nie zrobią, powiadomi policję i przekaże nagranie z kamery.
- Każda zabawa ma swoje granice – podkreśla mężczyzna.
Spotkaliście się z podobnymi "psikusami". Zapraszamy do dyskusji na Facebooku.