We wtorek spalony dom w Osłowie oglądał budowlaniec, aby wstępnie wycenić koszt remontu.
- Potrzeba będzie na to około 100 tys. zł - mówi ze smutkiem sołtys Maria Dulska-Kapuścińska. - Przede wszystkim trzeba zrobić nowy dach, wymienić strop i pobudować od nowa kotłownię - wylicza. - Na szczęście mam ubezpieczenie, ale po pierwsze nie wiem, na ile stratę wyceni ubezpieczyciel, a po drugie taki remont to wielki kłopot, z którym będę w zasadzie musiała zmierzyć się sama, bo mąż pracuje za granicą. Sytuacja, jak po każdym pożarze, jest trudna, ale poradzę sobie. Jest wokół mnie sporo dobrych ludzi.
REKLAMA
O ich obecności pani sołtys mogła się przekonać już w minioną niedzielę, gdy wybuchł pożar. O dymie kłębiącym się nad budynkiem powiadomił straż pożarną jeden z sąsiadów. Gdy strażacy walczyli z żywiołem, sąsiedzi ratowali dobytek przed spaleniem. Udało się wynieść i zabezpieczyć niemal wszystko.
- Jestem im za to bardzo wdzięczna - podkreśla sołtys Osłowa. - W takim momencie człowiek jest jak sparaliżowany i nie ma siły sprawnie działać, zresztą jak samemu szybko wynieść ciężkie meble czy sprzęty? Potrzebna jest szybka i sprawna ekipa silnych mężczyzn.