Kobieta wykupiła miejsce na cmentarzu przy. ul. Sienkiewicza w Świeciu. Można by rzec, atrakcyjne, bo znajdujące się tuż przy alei biegnącej przez środek nekropolii. Zapłaciła za kwaterę o standardowej wielkości, bo tylko takie znajdowały się w tym rzędzie. Znacznie większe, a tym samym droższe grobowce lokowane były w innych rzędach.
Jednak to, co pani Olga zobaczyła przed tygodniem wstrząsnęło nią.
Okazało się, że na sąsiedniej kwaterze stanął grobowiec. Jeśli doliczymy obowiązkową opaskę, która musi mieć minimum 25 cm szerokości, to okaże, że kwatera wykupiona przez panią Olgę znacznie się zmniejszyła.
- Wspólnie z mamą poszłyśmy do biura pana Sochy, które znajduje się przy cmentarzu - relacjonuje pani Bożena, córka Olgi. - Chciałyśmy się dowiedzieć, jak to możliwe, że obok stanął grobowiec? Kto na to pozwolił? W odpowiedzi usłyszałyśmy tylko, że cmentarzem zarządza proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli. Mama, która ma 82 lata, była tak zdenerwowana tą sytuacją, że straciła przytomność. Trzeba było wezwać karetkę. Myślałam, że to już koniec - mówi wzruszona córka.
Następnego dnia kobiety udały się do biura parafialnego, aby u źródła wyjaśnić całą sprawę.
- Proboszcz Patoleta, który wyraźnie nie miał ochoty z nami rozmawiać, zaczął od ataku, czy mama w ogóle zapłaciła za to miejsce, o które się teraz upomina - opowiada pani Bożena. - Mama była przygotowana na takie pytanie i do razu wyciągnęła z torebki dowód zapłaty.
Kobiety chciały się dowiedzieć, jak do tego doszło. Dlaczego na sąsiedniej kwaterze stanął grobowiec, chociaż zgodnie z metrażem powinien znajdować się tam grób o standardowej wielkości?
- Mama usłyszała tylko od proboszcza, że on nie widzi żadnego problemu. Stwierdził, że jakiś mały pomnik jeszcze tam się zmieści - mówi oburzona Czytelniczka. - Jak można było coś takiego powiedzieć? Przed 11 laty mama zapłaciła za to miejsce 800 zł. Ksiądz wziął pieniądze, a teraz umywa ręce!
Extra Świecie próbowało skontaktować się z księdzem Bogusławem Patoletą, proboszczem parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Świeciu. Telefon odebrała kobieta, prawdopodobnie jego gospodyni.
Powiedziała, że z proboszczem należy się kontaktować pod numerem telefonu komórkowego. Sytuacja była o tyle dziwna, że proboszcz znajdował się tuż obok, bo wyraźnie było słychać jego charakterystyczny śmiech. Dlaczego nie przekazała mu słuchawki? Żadnego z połączeń na numer komórkowy ksiądz Patoleta nie odebrał.
Adwokat polecił kobietom napisać zażalenie do kurii, ale jednocześnie dał do zrozumienia, że pomoc z jej strony jest raczej mało prawdopodobna.
a.bartniak@extraswiecie.pl