O sprawie pisaliśmy w kwietniu (patrz artykuł poniżej). Nie bez powodu. Wiosną tego roku pojawiły się nie tylko kolejne tabliczki informujące o zakazie wstępu na szlak turystyczny pod Świeciem, ale także ogrodzenie z drutu kolczastego. Taki widok czekał na spacerowiczów na dolnym szlaku na Diabelcach w dolinie Wisły.
Turyści i mieszkańcy, którzy wybierali się tam na spacery lub przejażdżki rowerem czuli się zdezorientowani. Wyznaczona przed kilkoma laty nadwiślańska droga św. Jakuba - znakowana żółtą muszlą - wiedzie m.in. przez sporne tereny znajdujące się w obrębie Zespołu Parków Krajobrazów nad Dolną Wisłą.
Bez wątpienia ten fragment gminy Świecie należy do najpiękniejszych. I właśnie dlatego przed kolejnym sezonem turystycznym nabrało szczególnej mocy pytanie, czy problem swobodnego przejścia ma szansę na rozwiązanie?
Tabliczki zakazujące wstępu ustawili członkowie rodziny Kalkowskich. Zrobili to w ramach protestu. Nie mogli pogodzić się z tym, że odmawiano im prawa do budowy.
- Jesteśmy związani z tą ziemią od czterech pokoleń - powiedział Extra Świecie Michał Kalkowski, występujący w interesie całej rodziny, która czuje się poszkodowana. - Tymczasem odmawia się nam prawa do budowy nie tylko małego domu, ale nawet garażu. Mamy ziemię, z której nie możemy korzystać tak, jak byśmy tego chcieli. Przez ostatnie 30 lat wszyscy korzystali ze ścieżki i nie wzięliśmy za to ani złotówki. Mamy już tego dość. Teraz powiedzieliśmy: "Koniec".
W ubiegłym tygodniu Michał Kalkowski spotkał się z burmistrz Świecia, aby spróbować znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Udało się wypracować wstępne porozumienie, co jest dużym postępem.
- Obecnie obowiązujące przepisy uniemożliwiają prowadzenie na Diabelcach jakiejkolwiek budowy - tłumaczy Krzysztof Kułakowski, burmistrz Świecia. - Po ich zmianie będzie to możliwe. Zaproponowałem, aby przedstawiciele rodziny złożyli odpowiedni wniosek o wprowadzenie zmiany do planu zagospodarowania przestrzennego. Gdy to się stanie, pan Kalkowski będzie mógł postawić garaż, na którym mu tak zależy.
Nie stanie się to jednak szybko. Najpierw musi zakończyć się postępowanie spadkowe. Sporne tereny w przeważającej części należały do niedawno zmarłego ojca Michała Kalkowskiego, Janusza. Poza tym zmiana w planie zagospodarowania wiąże się z przynajmniej rocznym oczekiwaniem.
- Zależy mi na porozumieniu i widzę, że burmistrz też do tego zaczyna dążyć - podkreśla Michał Kalkowski. - Na razie jednak tabliczki będą wisiały, bo czekam na zapewnienie, że ktoś będzie sprzątał tę masę śmieci po turystach, które co roku jestem zmuszony wywozić. Nikt mi za to nie zwraca pieniędzy. Poza tym chciałbym, aby jasno zostało określone, jak przebiega szlak turystyczny znajdujący się na naszej ziemi.
Na Diabelcach gmina ma tylko jeden szlak turystyczny, ten biegnący górą. Biegnie on przez tereny w całości należące do samorządu. Natomiast trasa znajdująca się u podnóża Diabelców nigdy nie figurowała w gminnym rejestrze. Mimo to, ze względu na jej walory i emocje, jaką budzi ta sprawa, burmistrz postanowił załagodzić konflikt.
- Nikomu nie jest on na rękę. Wierzę, że uda wypracować się porozumienie, ale obydwie strony muszą działać w ramach obowiązujących przepisów - argumentuje Krzysztof Kułakowski.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA