Ogień pojawił się w sobotę około godz. 19.00. Płonął dach budynku gospodarczego. Na miejsce skierowano 8 jednostek straży pożarnej.
Strażacy gasili objętą pożarem część długiego na 110 m budynku. Jednocześnie starali się nie dopuścić do przemieszczenia ognia, bo w drugiej jego części, przedzielonej ścianą, znajdował się magazyn ze zbożem.
- Spłonął dach i strop w części objętej pożarem. Udało nam się jednak zapanować nad żywiołem, dzięki czemu ogień nie objął całego obiektu. W spalonej części znajdowało się nieco słomy i zboża - relacjonuje ogniomistrz Tomasz Gliniecki z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu.
Akcja gaśnicza trwała przez trzy godziny. Właściciel gospodarstwa, który przyjechał w trakcie walki z pożarem, oszacował wstępnie straty na 100 tys. zł.
REKLAMA
- W nocy i w niedzielę rano nadal działały zastępy straży pożarnej, które prowadziły kontrolowane wypalanie wewnątrz budynku, aby nie doszło do ponownego pojawienia się ognia w resztkach drewnianego stropu, dachu i słomy - wyjaśnia Tomasz Gliniecki.
Ogień pojawił się w wyniku podpalenia. Strażacy nie łączą jednak tego zdarzenia z pożarem szop gospodarczych w tej samej wsi 30 lipca. Mieszkańcy trzymali w nich opał, rowery, narzędzia. Straty wyniosły około 10 tys. zł.
- W tamtym przypadku mieliśmy prawdopodobnie do czynienia z nieumyślnym zaprószeniem ognia przez młodych ludzi - zaznacza Tomasz Gliniecki.
Zdaniem ogniomistrza, nie należy więc snuć przypuszczeń, że w Milewie grasuje seryjny podpalacz.
[vpg_picker:7892]
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Komentarze (0)