W ubiegły czwartek, z blisko trzymiesięcznym poślizgiem, dokonano odbioru trasy pieszo-rowerowej Nowe-Twarda Góra. Pod koniec kwietnia gmina zakwestionowała jakość wykonania i odmówiła zapłaty grudziądzkiej firmie, dopóki nie usunie fuszerek.
A te były poważne (pisaliśmy o tym, czytaj tutaj). Miejscami świeżo położony asfalt był popękany i położono tak cienką jego warstwę, że przez szczeliny zaczęła wyrastać roślinność. Wykonawca musiał zerwać nawierzchnię na wskazanych odcinkach i położyć ją na nowo.
- Do końca lipca wykonawcy pozostało tylko usunięcie kilku drobiazgów: wymienienienie uszczebionego krawężnika, wykoszenie trawy w jednym miejscu, przestawienie ławki, bo nie stoi tam, gdzie powinna - wylicza Czesław Woliński, burmistrz Nowego. - Nie wpływa to jednak na jakość wykonania całej inwestycji, dlatego podpisaliśmy protokół odbioru.
Przebudowa 5,5-kilometrowej ścieżki między Nowem a Twardą Górą kosztowała 1,8 mln zł. Szutrową, dziurawą nawierzchnię zastąpił asfalt, ustawiono nowe ławki i kosze na śmieci. Na skrzyżowaniach z drogami zamontowano lampy i kamery monitoringu.
- Niestety, niedawno już ktoś powyrywał słupki blokujące wjazd na ścieżkę samochodom. Zgłosiliśmy to policji - mówi Czesław Woliński.
Wykonawca nie docenił "pomysłowości" wandali, dlatego przymocowane początkowo śrubami do podłoża słupki trzeba było przytwierdzić jeszcze mocniej.
Ścieżka jest przeznaczona dla pieszych i rowerzystów. Niestety, nie wszyscy przyjmują to do wiadomości.
- Zdarzają się przypadki wjeżdżania na nią samochodem. Nie rozumiem takiego postępowania. Jeśli część mieszkańców będzie traktować ją jak szosę, to nim się obejrzymy, doprowadzą do jej dewastacji. Ta nawierzchnia nie jest przystosowana dla samochodów - zaznacza burmistrz.
Poniżej galeria zdjęć.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Komentarze (0)