Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zamierza wprowadzić w całym kraju 43 nowe odcinkowe pomiary prędkości. Spośród nich jeden powstanie w województwie kujawsko-pomorskim między węzłami Pruszcz (powiat świecki) i Trzeciewiec (powiat bydgoski). To 10-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej S5 na trasie Świecie-Bydgoszcz.
Jak to działa? Kamery umieszczone na dwóch odcinkach trasy monitorują czy kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość. O rozpoczęciu i zakończeniu automatycznej kontroli informują znaki.
Kamery zapisują numer rejestracyjny pojazdu oraz datę i godzinę. Potem dane trafiają do Centrum Automatycznego Systemu Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), który przelicza średnią prędkość, z jaką poruszaliśmy się na konkretnym odcinku.
Jeśli okaże się, że kierowca jechał za szybko, może spodziewać się mandatu. CANARD ma 180 dni na zawiadomienie kierowcy o wykryciu wykroczenia od momentu jego popełnienia.
W zależności od tego, jak bardzo przekroczyliśmy prędkość, wysokość mandatu waha się od 50 zł do 2,5 tys. zł. Oprócz tego trzeba liczyć się też z punktami karnymi.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego wskazuje, że odcinkowe pomiary prędkości działają skuteczniej niż zwykłe fotoradary, które powodują, że kierowca zwalnia tylko w ich pobliżu, a nie na dłuższym odcinku.
Odcinkowy pomiar na drodze ekspresowej S5 między Pruszczem a Trzeciewcem ma pojawić się do połowy 2026 r.