Ciągle odurzony klejem mężczyzna straszy mieszkańców Świecia. „To może skończyć się tragicznie”

Mieszkańcy starego miasta doskonale go znają. Jeszcze parę lat temu Marek Ś., notorycznie odurzający się klejem, nie sprawiał poważnych problemów. W ostatnim czasie to się jednak zmieniło. Potwornie zaniedbany, z każdym dniem staje coraz bardziej agresywny. Są ludzie, którzy chcą mu pomóc, ale jest to trudniejsze niż się wydaje.     

srednia

REKLAMA

Wcześniej skargi na trzydziestotrzylatka ze Świecia dotyczyły zwykle zaczepiania przechodniów, niewłaściwego zachowania w sklepach, a także obnażania.

Prawdopodobnie za każdym razem, gdy coś przeskrobał, był odurzony klejem, z którym praktycznie się nie rozstaje. Dziś stosunkowo niewielu chcących „odlecieć” decyduje się na butapren. Powszechnie wiadomo, że zawarte w nim substancje trwale uszkadzają mózg i powodują zmiany osobowości.

W ostatnich tygodniach zachowanie Marka Ś., którego najłatwiej spotkać w starej części miasta, zaczęło budzić szczególny niepokój. Stał się agresywny. Przed kilkoma dniami chodził cały wysmarowany klejem i kałem. Gdy szedł ulicą, ciągnął się za nim potworny fetor.
REKLAMA

Jeszcze dwa, trzy lata temu można go było spotkać, jak zbierał aluminiowe puszki i inne metale. U wielu budził nawet sympatię.  

- W moim sklepie zrobił potworną awanturę, bo nie chciałam mu dać kleju. Zaczęłam bać się o swoje bezpieczeństwo. Wrzeszczał, wygrażał mi i wymachiwał pięściami przed twarzą. Dał sobie spokój, kiedy sięgnęłam po telefon i powiedziałam, że dzwonię na policję. W tej samej chwili wszedł klient, który stanął w mojej obronie. Groźba wezwania policji i pomoc klienta podziałały. Przestraszył się i wybiegł ze sklepu - wspomina właścicielka sklepu w Świeciu.

Sprawę Marka Ś. doskonale zna szef straż miejskiej, która wielokrotnie interweniowała w związku ze skargami na jego zachowanie.
REKLAMA

- Do tej pory był raczej niegroźny - mówi Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. - W ostatnim czasie faktycznie coś się zmieniło w jego psychice. Być może to tylko chwilowy stan, ale nie można też wykluczyć, że dzieje się z nim coś naprawdę niepokojącego. Nasze możliwości są ograniczone. Oczywiście reagujemy za każdym razem, gdy otrzymujemy wezwania, ale w zasadzie nic nie możemy zrobić.

Jak podkreśla komendant, zarówno straż miejska, jak i policja są w stałym kontakcie z opieką społeczną, która od ponad roku pilotuje sprawę Marka Ś.

- Wiem, że wykonano już sporą pracę, aby mu pomóc, ale znalezienie sposobu na trwałe rozwiązanie problemu jest trudniejsze niż się wydaje - zwraca uwagę Witt.
REKLAMA

Marek Ś. do niedawna mieszkał z matką. Co prawda nie należała ona do szczególnie zaradnych, ale sprawowała nad synem chociaż minimalną kontrolę. Jakiś czas temu kobieta trafiła do domu pomocy społecznej. Syn pozostał sam, w mieszkaniu, które niebawem będzie musiał opuścić, bo ma nakaz eksmisji. Okres ochronny, związany z zimą, już się kończy.

- Zdaniem biegłych z zakresu psychiatrii, mężczyzna jest zdolny do samodzielnego funkcjonowania - tłumaczy Anita Koprowska z Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeciu. - To oznacza, że nie można go ubezwłasnowolnić dla jego własnego dobra. W zasadzie bardzo niewiele możemy zrobić wbrew jego woli. Staramy się jednak mu pomóc. Niebawem trafi na odział uzależnień.
REKLAMA

Na oddziale pozostanie przez dwa miesiące. Co potem?

- Jeśli nie zmieni środowiska, to pewnie już kilka dni po wyjściu, znowu sięgnie po klej - przewiduje Koprowska. - Dlatego będę starała się o miejsce dla niego w domu pomocy społecznej. Innego rozwiązania nie widzę. Jest on tak niezaradny, że nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Musi być ktoś, kto będzie go kontrolował. Inaczej może się to skończyć tragicznie.

a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA

Udostępnij

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors