Chciałbym zwrócić uwagę na problem nocnej i weekendowej opieki lekarskiej w naszym powiecie.
W naszym regionie umowę na taką pomoc posiada Nowy Szpital, lecz to, co tam się dzieje, to czysta kpina z pacjentów. W zamyśle ustawodawcy pomoc ta miała być niejako „przedłużeniem” uzyskania pomocy dla chorych, gdy nieczynne są już przychodnie gminne. W rzeczywistości strach jest się tam udać.
REKLAMA
Po pierwsze. Lekarze nie muszą się uśmiechać, ale wyrażenia typu „skoro pani się boi, to i ja się boję”, „diagnostyka będzie długa i bolesna” itp., nie są zwrotami, które chcą słyszeć pacjenci. Są oni traktowani jak zło konieczne. Lekarze zachowują się tak, jakby zabierano im ich cenny czas.
Po drugie. Podczas zmiany dyżurujących lekarzy zdarza się, iż jeden lekarz opuszcza gabinet, a jego następca zjawia się dopiero po godzinie. Przez ten czas pacjenci pozostają bez opieki. Siedzą w poczekalni, często z małymi dziećmi i zarażają się nawzajem.
Po trzecie. Z informacji, jakie posiadam od znajomych, którzy korzystali z nocnej i weekendowej opieki lekarskiej, chorzy nie są kierowani na jakiekolwiek badania diagnostyczne typu RTG i USG, a jedynie otrzymują od razu skierowania na oddziały szpitalne. Niby wszystko jest zgodnie z literą prawa, ale z leczeniem nie ma to nic wspólnego.
REKLAMA
Pytam się, po co w takim razie jest ta pomoc, skoro ogranicza się ona tylko do wypisywania skierowań na oddziały. Czyżby szpital miał więcej pieniędzy za pacjenta szpitalnego niż takiego, którego udało by się wyleczyć w ramach tej pomocy?
Parę lat temu, gdy inna jednostka miała tą opiekę, pacjenci byli kierowani na diagnostykę a następnie wracali z wynikami. Obecne postępowanie sprawia wrażenie, jakby nie chodziło o wyleczenie pacjenta, a pozbycie się go z gabinetu jak najszybciej.
(dane do wiadomości redakcji)
Wysłaliśmy mail do rzecznika Grupy Nowy Szpital, bo podobnie jak nasz Czytelnik, byliśmy ciekawi stanowiska lecznicy. I? Ano nic. Cisza. To kolejne nasze pytanie, na które nie możemy doczekać się odpowiedzi. Na poprzednie czekamy na informację od blisko miesiąca. Po naszych monitach, pani rzecznik stwierdziła, że mail od nas gdzieś się jej zapodział, a potem… i tak nie odpowiada, gdy przypominamy jej pytania.
Ciekawi jesteśmy Waszych doświadczeń z Nowym Szpitalem. Czekamy na Wasze komentarze. Najciekawsze zbierzemy i będziemy wysyłać pani rzecznik. Do skutku. Aż w końcu odpowie…