Wszystko wskazywało, że dziś wreszcie usłyszymy orzeczenie sądu. Sprawa ciągnie się już ponad rok. Sędzia, po wysłuchaniu mów końcowych, stwierdził, że materia jest na tyle skomplikowana, iż potrzebuje czasu, aby wydać postanowienie. Wyrok usłyszymy za dwa tygodnie.
W ocenie prokuratury, zarówno zeznania świadków, jak i dokumenty jednoznacznie dowodzą, że prace remontowe wiaduktów w Rulewie i Warlubiu a także w szkole w Lipinkach nie zostały wykonane w zakresie wynikającym z umów. Wprawdzie we wszystkich tych miejscach pojawiły się ekipy remontowe, ale tylko po to, by zachować pozory.
- Puszka farby, pędzel, jakaś szczotka i tyle - prokurator opisywał metodę działań budowlańców z Grudziądza. - Nie wykonano nowej podbudowy, nie przekładano kostki, nie usuwano roślinności.
REKLAMA
Ostatecznym dowodem na to, że mieliśmy do czynienia z oszustem ma być opinia dwójki biegłych, których powołał świecki sąd. Ekspertyza w opinii prokuratury potwierdza wszystkie wątpliwości co do rzetelności prac prowadzonych przez firmę Damiana Sz. z Grudziądza.
Jak mocno podkreślał oskarżyciel, w tej sprawie chodzi nie tyle o nadużycia, których miał się dopuścić wójt, co butę i arogancję władzy prezentowaną przez Krzysztof M. Domagał się dla niego roku i pięciu miesięcy pozbawienia wolności, 50 tys. zł grzywny i zakazu pracy w administracji przez pięć lat. Ponadto firma Damian Sz. musiałaby zwrócić gminie Warlubie wypłaconą kwotę, czyli blisko 78 tys. zł.
REKLAMA
W ocenie obrońcy wójta dowody są słabe, a liczne wątpliwości przemawiają na jego korzyść. Pani mecenas wskazała czterech świadków, którzy zeznali, że widzieli pracowników wykonujących jakieś czynności na wiaduktach w Warlubiu i Rulewie.
Jako nieobiektywną przedstawiła też ekspertyzę biegłych z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. Jej wątpliwa wartość ma wynikać z tego, że eksperci bazowali na zdjęciach i dokumentach. Nie sprawdzili stanu wiaduktów osobiście. Konsekwencją takiej oceny dowodów mógł być tylko, jej zdaniem, wniosek o uniewinnienie Krzysztofa M.
REKLAMA
Swoją wersję przedstawił także oskarżony wójt Warlubia. Stwierdził on, że sprawa ma charakter polityczny i jest częścią kampanii prowadzonej przeciwko niemu przez Stowarzyszenie Niezależnych Mieszkańców dla Gminy Warlubie.
Bardzo krytycznie odniósł się też do pracy biegłych. Zarówno tych powołanych przez sąd, jak i prokuraturę. Można się domyślać, że w ocenie wójta rzetelną opinię wydał tylko biegły, którego on zatrudnił prywatnie.
Jednak z długiej wypowiedzi wójta, pełnej różnych odniesień, czasem kompletnie niezrozumiałych, na pierwszy plan wysuwało się coś, co mogło zaskakiwać.
Łatwo było odnieść wrażenie, że z całej listy prokuratorskich uwag, najbardziej ubodło go określenie, że jest butny. Wójt próbował przedstawić się jako człowiek szczerze oddany sprawom gminy, który nigdy by się nie dopuścił zarzucanych mu czynów. Wprawdzie zastrzegł, że mógł czegoś nie dopatrzyć, ale przekonywał, że na pewno nie dokonał z premedytacją żadnego z przestępstw, o które go oskarżono.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA