O sprawie pisaliśmy tydzień temu (patrz artykuł poniżej).
Przypomnijmy. W niedzielę 4 czerwca tuż po godz. 11.00 straż pożarna została poproszona przez policję o pomoc w wyciągnięciu volkswagena passata na trasie Osie-Tleń.
Samochód wpadł do przydrożnego rowu i zatrzymał się wśród porastających go krzaków i drzew. Passat nie wyszedł z tego bez szwanku. Wstępnie straty oszacowano na około 12 tys. zł.
Na miejscu zdarzenia nie było jednak kierowcy.
W takich przypadkach, jeśli nie ucierpiały inne osoby i nie został uszkodzony żaden inny pojazd, policja nie wszczyna postępowania automatycznie. Wyjątkiem są sytuacje, jeśli samochód, który uległ kolizji, został zabrany bez wiedzy właściciela i złożył on zawiadomienie w tej sprawie.
Okazało się jednak, że kierowca volkswagena passata odnalazł się.
- Po pewnym czasie sam zgłosił się na policję - mówi mł. asp. Damian Ejankowski z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu. - Jak wyjaśnił, wjechał do rowu, bo chiał uniknąć zderzenia z sarną, która nagle pojawiła się na drodze. Potem poszedł po pomoc, aby wyciągnąć samochód. W międzyczasie jednak zajęły się tym policja i straż pożarna - dodaje Damian Ejankowski.
Strażacy wyciagnęli samochód, który potem odjechał lawetą pomocy drogowej / Fot. OSP Osie
a.pudrzynski@extraswiecie.pl
Może nie a może tak, promile
Może nie a może tak, promile wyszły i można opowiedzieć iż sarna była przyczyną. I oczywiście szok.
Dobry bajer – podstawa
Dobry bajer – podstawa
To wszystko to gowno prawda .
To wszystko to gowno prawda . Wiem doskonale kto jak i dla czego. . Policja naiwna A kierowca był ciapaty
naćpany!
naćpany!
A może ukr?
A może ukr?