Bo jak inaczej określić działania, o których informują nas Czytelnicy, związani z inwestycją? Z każdym dniem wydłuża się lista pracowników, którzy pożegnali się pracą przy budowie S5. Wprawdzie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie potwierdza tego faktu, ale nie dlatego, że nie ma świadomości, co dzieje się na budowie, tylko z powodu braku oficjalnych dokumentów w tej sprawie.
REKLAMA
Dlatego rzecznik GDDKiA nie zabiera w tej kwestii oficjalnie głosu. Akcentuje za to inny aspekt - naciski na wykonawcę, aby realizował kontrakt mimo drastycznie niskiej frekwencji pracowników na placu budowy oraz wystosowanych przez Pizzarott ponad 760-milionowych roszczeń w sytuacji, kiedy inni wykonawcy realizują kontrakty.
- Już pierwszego dnia po zakończeniu przerwy zimowej na budowach GDDKiA, czyli 16 marca, wręczyliśmy wezwanie do poprawy, a po jego upływie, miesiąc później kolejne - tłumaczy Jan Krynicki, rzecznik prasowy GDDKiA. - Określiliśmy w nim szczegółowo zakres prac, jaki firma musi wykonać w ramach kolejnych tygodni. Brak wykonania wezwania skutkuje w pewnym sensie nabyciem prawa przez GDDKiA prawa do odstąpienia od umowy z winy wykonawcy. Obecnie inżynier kontraktu, czyli firma pełniąca role nadzoru inwestorskiego, sprawdza wykonanie wezwania.
REKLAMA
Wprawdzie na tym etapie nie można jeszcze z całkowitą pewnością orzec, że kontrakt zostanie zerwany, ale trudno jednak uwierzyć w inny scenariusz. Gdy Włosi zdali sobie sprawę z tego, że ich roszczenia finansowe nie zostaną spełnione, stracili zainteresowanie budową drogi ekspresowej.
- Generalny wykonawca, podpisując umowę, zobowiązuje się do rozliczania się na bieżąco w pierwszej kolejności z podwykonawcami, usługodawcami i dostawcami materiałów, a nie odwrotnie – wyjaśnia Krynicki. – Dla nas to bardzo ważne, aby w pierwszej kolejności zapłatę otrzymali przedsiębiorcy realnie wykonujący prace i usługi na placu budowy.
Konsekwencją takiego obrotu sprawy - jeśli kontrakt zostanie rozwiązany z winy Włochów - będą kary wynikające z umowy. W tym m.in.kara 10 proc. wartości kontraktu ściągana poprzez uruchomienie gwarancji bankowych oraz inne wynikające z zapisów umowy.
REKLAMA
Dlaczego już dwa miesiące temu nie próbowano rozwiązać problemu, skoro wszystko wskazywało na to, że ten wykonawca raczej nie dokończy budowy? Ograniczeniem były zapisy kontraktowe. To że ruch na budowie markowali coraz mniej liczni pracownicy, nie stanowiło podstawy do tego, aby wyciągać poważne konsekwencje. Teraz sprawy zaszły już za daleko.
Zasadne wydaje się - regularnie pojawiające się w komentarzach - pytanie, dlaczego tak ważną inwestycję powierzono firmie, o której już na etapie rozstrzygnięcia przetargu mówiono, że nie podoła temu zadaniu? Włoska oferta była znacznie niższa od pozostałych firm.
REKLAMA
- Pod względem formalnym, nie dawała żadnych podstaw do odrzucenia - tłumaczy rzecznik prasowy GDDKiA. - Każdy z wykonawców bazuje na własnym kosztorysie i nie mogliśmy wówczas ingerować w te wyliczenia, aż tak głęboko, tym bardziej, kiedy firma potwierdzała gotowość do realizacji kontraktu na oferowanych warunkach. Dziś dysponujemy już narzędziami prawnymi, które pozwalają nam inaczej weryfikować oferty. Co ważne, wprowadziliśmy obowiązek wykazania się możliwością realizacji kluczowych zakresów prac własnymi siłami. Wyklucza on bazowanie wyłącznie na podwykonawcach. W przetargu i potem w umowie z Impresa Pizzarotti nie było takich zapisów, a więc i możliwości ich wprowadzenia przed zawarciem kontraktu - zaznacza Jan Krynicki.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA