Kuligi w Nowem to nawiązanie do dawnych tradycji. Nie było tu samochodu czy traktora - sanki przyczepione były do dużych sań ciągniętych przez konie. Ze względów bezpieczeństwa, w kuligu na nadwiślańskich łąkach dzieciom towarzyszyli rodzice.
W ubiegłą sobotę również nie brakowało amatorów szaleństw na śniegu. Oprócz kuligu, były zabawy na śniegu, zjeżdżanie z górki na sankach i ognisko z kiełbaskami.
Komentarze (0)