Uczestnicy zaczęli zbierać się 4 listopada około godz. 17.00 na placu przy Urzędzie Gminy w Nowem. Kiedyś znajdowało się tam targowisko, teraz służy za parking. Oprócz nich pojawiło się też kilkunastu policjantów.
- Rozmowę z nami rozpoczęli od wyrecytowania, za co mogą nas ukarać, a mnie, jako przedstawicielkę środowej akcji, spisali – opowiada pani Joanna. - Policjanci nagrywali kamerą i fotografowali wszystkich na parkingu, który jest zarządzany przez gminę i jest ogólnodostępny.
- Każdy, kto wjechał lub wcześniej zostawił tam samochód był rejestrowany, nawet jeśli nie miał nic wspólnego z naszą akcją – dodaje pani Dorota, kolejna uczestniczka protestu samochodowego.
Przed samym wyjazdem padło pytanie, jaka jest decyzja uczestników protestu, czy są pewni, że wyjeżdżają „w miasto”. Odpowiedzieli twierdząco.
REKLAMA
- Nie zdążyłam wyjść z auta, gdy pojawił się obok mnie funkcjonariusz ze Świecia, który się nawet nie przedstawił. Spisał numer rejestracyjny i prawo jazdy, ale nie powiedział, w jakim celu. Pouczył mnie, że będą nas sprawdzać i obowiązują nas wszystkie zasady ruchu drogowego, co było dla mnie oczywiste – wspomina pani Dorota.
Obydwie uczestniczki samochodowego protestu mówią, że policjanci traktowali je i pozostałe osoby, jak potencjalnych przestępców, którzy za chwilę złamią prawo. Funkcjonariusze zachowywali się spokojnie i nikomu nie ubliżali.
- Rzucali jednak teksty w rodzaju, że będą na nas mieli oko i mamy się pilnować. Krótko mówiąc, „szeryfowali”, nie wyjaśniali, dlaczego nas filmują i fotografują, nie przedstawiali się, traktowali nas, jakbyśmy już zrobili coś złego. Można to zrozumieć, gdybyśmy mieli coś na sumieniu. Ale my przecież nic nie zrobiliśmy! Nawet nie wyjechaliśmy jeszcze na ulicę – mówią uczestnicy akcji, w której brali udział zarówno kobiety, jak i mężczyźni.
REKLAMA
- Część policjantów była naprawdę miła, ale niestety został wielki niesmak po tych, którzy ulegli naciskom, żeby pokazać, kto tu rządzi. Tym bardziej mnie to dziwi, że informowaliśmy wcześniej policję w Nowem o środowej akcji. Nie było żadnych utrudnień. Dobrze się dogadywaliśmy również podczas dwóch spacerów protestacyjnych organizowanych wcześniej - nie ukrywa zdziwienia pani Joanna.
Około godz. 17.30 kawalkada 40 samochodów wyjechała na ulice Nowego. Jak relacjonują uczestnicy, policjanci przez długi czas jechali za kolumną, zdarzało się, że nieoznakowanym radiowozem wbijali się w jej środek.
- W czasie przejazdu nie stwarzaliśmy żadnego zagrożenia, jechaliśmy w odstępach. Policja nie zgłaszała żadnych problemów i nikt nie został zatrzymany. Mimo to później posypały się mandaty – utrzymuje pani Joanna.
REKLAMA
Po godzinie wrócili na parking przy ul. Bydgoskiej. Policjanci zastawili radiowozami wyjazdy z placu. Protestujący usłyszeli, że część z ich nie stosowała się do przepisów ruchu drogowego. Wyczytano rejestracje kilku aut.
- Zrobiło się nieprzyjemne napięcie, gdy czekaliśmy na osoby, które dostawały mandaty. Pojawiły się pojedyncze okrzyki: „Policjanci, wy też macie żony”. Krzyczący szybko jednak zostali uciszeni przez pozostałych – opowiada pani Dorota.
- Jednemu z policjantów chyba nadmiernie udzieliła się presja, bo rzucił kilku osobom, że wszystkich nas nagrali i będą po kolei wyłapywać. Trochę to było słabe. Co znaczy nadmierne używanie sygnałów dźwiękowych lub świateł awaryjnych? To jest uznaniowe. Weselnikom też wystawiają mandaty? Po paru minutach usłyszeliśmy, że będą nas wypuszczać po kolei! Na jakiej podstawie i dlaczego? – zastanawia się pani Joanna.
REKLAMA
Uczestnicy protestu kontaktowali się z Czesławem Wolińskim, burmistrzem Nowego.
- Przedstawili swoje stanowisko. Twierdzili, że policyjna akcja miała ich zastraszyć, aby zrezygnowali z akcji protestacyjnej – przyznaje burmistrz.
Czesław Woliński rozmawiał z komendantem powiatowym policji w Świeciu.
- Wyjaśnił, że działania policji nie miały nikogo zastraszać i były podyktowane względami bezpieczeństwa. Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów, z drugiej strony policja musi reagować, gdy dochodzi do łamania przepisów. Jako burmistrz i jako osoba prywatna powiem tak - dobrze się stało, że obydwie strony trzymały nerwy na wodzy i nie doszło do utarczek – zaznacza Czesław Woliński.
REKLAMA
Komenda Powiatowa Policji w Świeciu informuje, że działano w trosce o bezpieczeństwo na ulicach. Mandaty od 20 do 100 zł wystawiono za wykroczenia drogowe.
- Trzy osoby dostały je za nadużywanie sygnałów dźwiękowych i dwie za niezatrzymanie się przed znakiem STOP – mówi asp. szt. Agnieszka Żokowska, p.o. rzecznika Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.