Z wielkiej chmury, mały deszcz. Tak można w skrócie opisać całą sprawę, która miała swój początek podczas styczniowej sesji. Radny Dariusz Woźniak zarzucił spółce Vistula-Park Świecie zarządzającej Parkiem Wodnym, że ta trwoni pieniądze na zupełnie niepotrzebną reklamę w Grudziądzu.
Jako sympatyk lokalnego futbolu przekonywał, że wsparcie znacznie bardzie przydałoby się Wdzie Świecie, która ze względów finansowych wycofała zespół z rozgrywek trzecioligowych.
Teoretycznie satysfakcjonującej odpowiedzi mógł udzielić radny Ariel Stawski, kierownik Parku Wodnego, ale nie zrobił tego z dwóch powodów: po pierwsze, nie czuł się upoważniony, by wypowiadać się w imieniu swojego przełożonego, a pod drugie obowiązywała go tajemnica handlowa z GKM Grudziądz.
REKLAMA
Po co Park Wodny w Świeciu wykupił powierzchnię reklamową na stadionie żużlowym w Grudziądzu?
- Przeprowadziliśmy niedawno badania, które pokazały, że w pierwszym tygodniu lutego 24 proc. odwiedzających pływalnię stanowili mieszkańcy Grudziądza - tłumaczy Tomasz Keller, prezes Vistuli-Park Świecie. - Na mecze PGE Extraligi przychodzi nawet do 6 tysięcy kibiców. Uznaliśmy, że to dobra promocja nie tylko samego Parku Wodnego, ale również Świecia, które może być dumne ze swojej bazy sportowej. Przypomnę, że stutysięczny Grudziądz nie dysponuje takim basenem, jak Świecie.
Powołując się na artykuł 24 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym Dariusz Woźniak przeprowadził kontrolę dokumentów spółki Vistula-Park dotyczących umowy reklamowej z GKM Grudziądz.
REKLAMA
- W mojej ocenie nie można zarzucić prezesowi działalności na szkodę spółki - mówi radny Razem dla Świecia. - Przyznam szczerze, że spodziewałem się, że w grę wchodzi znacznie wyższa kwota. Wsparcie nią KS Wda Świecie nie miałoby większego znaczenia dla klubu. Chyba, że na podobny ruch zdecydowały się także pozostałe miejskie spółki - uściśla.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że reklama w Grudziądzu - o którą była cała burza - będzie kosztować 500 zł miesięcznie. Mniej niż półstronicowe ogłoszenie w lokalnym tygodniu, które ukazałoby się tylko raz.
Wprawdzie Woźniak niczego nie zarzuca prezesowi Vistula-Park, stoi jednak na stanowisku, że nie warto zabiegać o klientów z Grudziądza, skoro czasem nawet świecianie mają problem, żeby dostać się na basen.
REKLAMA
- Zwykle jeżdżę popływać po pracy i prawie zawsze jest pełen parking - przekonuje. - Może zamiast ściągać dodatkowych klientów z Grudziądza, lepiej pomyśleć, jak dać możliwość popływania mieszkańcom Czapel, Sartowic, Sulnowa, Sulnówka, Wiąga, Skarszew, Gruczna, Terespola, Drozdowa, Gruczna czy Topolinka - wylicza wsie w gminie Świecie.
Po części Woźniak ma rację. Bywają okresy, że pływalnia ma niemal pełne obłożenie, tak jak obecnie.Bywają jednak miesiące, że frekwencja jest mała, a co za tym idzie, spadają też wpływy z biletów.
- Staramy się dążyć do tego, aby taki stan był przez cały rok, a nie tylko w wybranych miesiącach - wyjaśnia Tomasz Keller. - Poza tym oferta Parku Wodnego jest znacznie szersza i obejmuje grotę solną, saunę czy strefę cardio. Wielu przyjeżdżających z Grudziądza jest gotowych poświęcić czas i pieniądze także na dodatkowe atrakcje. Park Wodny zarabia na biletach wstępu 1,5 mln zł rocznie, więc udział klientów właśnie z terenu Grudziądza może oznaczać w praktyce nawet kilkaset tysięcy złotych. Moim zdaniem warto dbać o tę grupę.
REKLAMA
Prezes argumentuje, że gdyby nie pozyskiwał nowych klientów i nie dbał o zwiększanie dochodów, to mógłby zostać z kolei posądzony o niegospodarność, a w najlepszym razie o bazowanie tylko na pieniądzach miasta.
Keller odpiera też zarzut niepotrzebnego wspierania grudziądzkiego sportu.
- Czujemy się trochę skrzywdzeni określeniami, że zamiast tego mogliśmy ratować świecką Wdę, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że skala problemu była tam zupełnie inna - zauważa.
REKLAMA
Prezes przekonuje, że spółka, jak mało która, wspiera lokalny sport, czego dowodem jest udostępnianie za darmo hali widowiskowo-sportowej wszystkim klubom, w ramach umowy z miastem.
- Wychodzimy jednak dalej. Opłacamy wydruk plakatów i kalendarzy Jokerowi. Pływakom fundujemy czepki i pokrywamy koszty organizacji corocznych zawodów. Niejednokrotnie podczas jednodniowych turniejów kupowaliśmy puchary dla piłkarzy, szachistów, karateków itp. Sami również organizujemy dwie prężne ligi amatorskie w futsalu i koszykówce. Tych działań, świadczących o tym, że sport leży nam na sercu, jest bardzo wiele – wylicza Tomasz Keller.
a.bartniak@extraswiecie.pl
REKLAMA