W piątek po południu strażacy dostali wezwanie do Płochocina (gmina Warlubie).
- Poinformowano nas, że w budynku zagnieździły się szerszenie. Tymczasem mieszka tam osoba, która jest uczulona na użądlenia owadów błonskoskrzydłych, a więc szerszeni, os, pszczół i trzmieli. Miała na to stosowne zaświadzcenie - wyjaśnia sekcyjny Mateusz Ligmanowski z komeny powiatowej straży pożarnej w Świeciu.
Na miejsce skierowano dwa zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej z Warlubia.
- Szerszenie założyły gniazda na poddaszu i ścianie budynku. Strażacy w ciągu godziny je usunęli. Nikomu nic się nie stało - dodaje Mateusz Ligmanowski.
Zagrożenie było duże. Użądlenie szerszenia czy osy dla większości z nas kończy się na chwilowym bólu, ewentualnie na obrzęku, podwyższonej temperaturze lub bólu głowy.
U kogoś, kto jest uczulony może jednak wywołać wstrząs anafilaktyczny. To silna reakcja uczuleniowa na jad tych owadów. Wstrząs powoduje zagrożenie życia i wymaga jak najszybszego podania adrenaliny, aby nie doszło do uduszenia uczulonej, użądlonej osoby.
W takich sytuacjach strażacy reagują natychmiast. Zwracają jednak uwagę, że niektórzy mieszkańcy nadużywają tego rodzaju wezwań. W czasie, gdy są zajęci usuwaniem gniazda os czy szerszeni, mogą być potrzebni przy wypadku lub gaszeniu pożaru.
Dlatego nie spodziewajmy się, że zjawią się na każde nasze wezwanie, o ile nie ma poważnego zagrożenia dla ludzi. Zgłaszającym strażacy sugerują, aby przy likwidacji gniazd skorzystali z usług firm dezynsekcyjnych.
Takiej firmie trzeba jednak zapłacić około 300-400 zł, więc wielu mieszkańców w pierwszej kolejności kontaktuje się ze strażą pożarną.
a.pudrzynski@extraswiecie.pl