Angelika Zacharska i Miłosz Grajewski udowodnili, że strażakiem jest się niezależnie od okoliczności

- To był odruch, działaliśmy z Angeliką zgodnie ze schematem, który wiele razy ćwiczyliśmy podczas szkoleń - mówi Miłosz Grajewski z OSP Ratownik w Świeciu. Oboje udzielili pomocy mężczyźnie, który uległ poważnemu wypadkowi w czasie jazdy elektryczną hulajnogą.      

23-milosz-o-angelika

Zdarzenie miało miejsce 15 sierpnia w Głobinie pod Słupskiem. W czasie prywatnej podróży samochodem druhna Angelika Zacharska i druh Miłosz Grajewski z Ochotniczej Straży Pożarnej Ratownik w Świeciu zauważyli leżącego na chodniku mężczyznę. Zatrzymali się, aby sprawdzić, co mu się stało.

- Na miejscu były już jakieś osoby, które zrobiły ważną rzecz, a mianowicie wezwały pomoc - mówi Miłosz Grajewski. - W takich sytuacjach liczy się czas. Wiedzieliśmy, jak go wykorzystać zanim pojawi się na miejscu karetka. Stwierdziliśmy, że ranny doznał urazu głowy, czego następstwem była chwilowa utrata przytomności. Ponadto miał urazy ręki i nogi spowodowane upadkiem z elektrycznej hulajnogi.

Angelika Zacharska i Miłosz Grajewski natychmiast przystąpili do udzielania pomocy

W udzieleniu fachowej pomocy pomogły po pierwsze ukończenie kursu kwalifikowanej pomocy w ramach szkoleń prowadzonych przez OSP Ratownik, a po drugie, znajdująca się w samochodzie profesjonalnie wyposażona torba medyczna.

- Ta torba jest zawsze na wyposażeniu mojego prywatnego samochodu - mówi Miłosz Grajewski. - Jak widać, posiadanie takiego zestawu się przydaje. Myślę o tym także w kategoriach zawodowych. Prowadzę z tatą firmę, zatrudniamy pracowników i czuję się odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo. Mając taki zestaw, zawsze mogę udzielić pomocy przedmedycznej, gdy zajdzie taka potrzeba.   

Jak podkreśla druh OSP Ratownik, to co zrobili wspólnie z Angeliką Zacharską było naturalnym odruchem. Tym łatwiejszym, że posiadali odpowiednie przeszkolenie. Brak podstawowej wiedzy, co zrobić w takiej sytuacji, powstrzymuje wielu przed działaniem, które może uratować zdrowie lub życie poszkodowanej osoby.

- To był odruch - mówi Miłosz Grajewski

a.bartniak@extraswiecie.pl

Udostępnij
13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Po co ta reklama 

Po co ta reklama 

No i co z tego. Prawdziwi

No i co z tego. Prawdziwi bohaterowie nie afiszują się.

Skoro to był odruch to po co

Skoro to był odruch to po co te zdjęcia z miejsca zdarzenia… mieliście czas na robienie zdjęć?? Dobre ..

Brawo. Nie każdy ma chociażby

Brawo. Nie każdy ma chociażby rękawiczki lateksowe w samochodzie. Nie mówiąc już o profesjonalnej apteczce. 

Jak zwykle do powiedzenia

Jak zwykle do powiedzenia mają najwięcej Ci, którzy nic nigdy nie osiągnęli, gniją w fotelach i plują padliną.

Dla Was Strażacy wielkie brawa. Wasza postawa jest godna naśladowania. I pokazujcie się jak najwięcej. Chwalcie się swoimi osiągnięciami, bo jest się czym chwalić. 

Na obozie harcerskim

Na obozie harcerskim uratowałem pięć osób w 1993 roku . Uderzenie pioruna spopieliło namiot !!!!!!!

Brawo Miłosz, kiedyś

Brawo Miłosz, kiedyś pasjonata wyczynowego BMX, a teraz miłośnik straży pożarnej, zawsze z pełnym zaangażowaniem! Szacunek!

Wybrane dla Ciebie

Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors