Okolice Topolna i Topolinka, położonych na granicy gmin Pruszcz i Świecie, wielokrotnie odwiedzali członkowie Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Łuczniczka, którzy w ramach społecznego programu „Ocalić przeszłość Topolna” prowadzili w kilku miejscach badania archeologiczne.
Zaopatrzeni w wymagane prawem zezwolenia i sprzęt do wykrywania metalu penetrowali okoliczne pola, a także działkę, na której znajduje się zabytkowy średniowieczny kościół.
W trakcie prac poszukiwawczych. Po lewej archeolog Wojciech Siwiak / Fot. Marek Wojciekiewicz
Skarb to słowo, które natychmiast rozpala wyobraźnię, przywodzi na myśl skrzynie wypełnione klejnotami i monetami z wartościowych kruszców. Jednak w nauce ten termin ma jasno określone znaczenie.
Skarbem nazwać można wyłącznie ruchome znalezisko archeologiczne, złożone z co najmniej dwóch cennych przedmiotów ukrytych w przeszłości przez kogoś, jako sposób chronienia majątku lub w celach kultowych, jako ofiara. Skarb znaleziony w Topolnie i Topolinku doskonale spełnia wymogi tej definicji.
REKLAMA
- Inwentarz naszego znaleziska to 78 srebrnych przedmiotów - informuje archeolog Wojciech Siwiak. - Wśród nich wymienić warto kabłączek skroniowy; zdobiony filigranem paciorek, fragment zawieszki lub kolczyka, a także monety: 2 dirhemy zachowane w całości, denar krzyżowy i 59 fragmentów monet.
Skarb związany jest z istniejącym w Topolnie ponad tysiąc lat temu grodem, znanym obecnie jako grodzisko Talerzyk.
Obok Wojciecha Siwiaka w odkryciu uczestniczyli też Jacek Andrzej Klimbej, Bożena Romaniuk, Jacek Romaniuk, Janusz Snopko. Jako pierwszy na elementy skarbu trafił Jacek Klimbej, nauczyciel i pasjonat historii.
- To było dla mnie ogromne przeżycie, największe z tych, które dotąd były moim udziałem - tłumaczy Jacek Klimbej. - Choć od tego momentu upłynęło już trochę czasu, wciąż odczuwam wielkie emocje.
REKLAMA
Oprócz skarbu, który określany jest jako siekańcowy, bo w jego skład wchodzi wiele rozdrobnionych monet, poszukiwacze znaleźli sporo innych artefaktów, m.in. wczesnośredniowieczną ceramikę i około 40 przedmiotów z żelaza i brązu, dużo mówiących o przeszłości Topolna i Topolinka.
Obfite archeologiczne plony, to oczywista zachęta, by kontynuować poszukiwania w tym miejscu.
- Badania będą nadal prowadzone po przyszłorocznej orce, ze wskazaniem miejsca na założenie archeologicznego wykopu, co wiążę się z uzyskaniem dodatkowych zezwoleń i pozyskaniem finansowania - tłumaczy Wojciech Siwiak.
Idiotyczne PIsowskie prawo o
Idiotyczne PIsowskie prawo o poszukiwaniach sprawi że dużo rzeczy w ziemi zgnije. Od stycznia poszukiwania z wykrywaczem zrobili przestępstwo 3 lata za chodzenie z detektorem metali i PiS pozyskał około 200 000 z rodzinami miłośników i sympatyków przez idiotyczne niedorobipne prawo.
Wyłącz TVN24 i włącz myślenie
Wyłącz TVN24 i włącz myślenie
Głupich jak widać nie brakuje
Głupich jak widać nie brakuje i do tego kompletnych dyletantow i nieukow. Jakoś stowarzyszenia takie jak Łuczniczka w tym pisowskim reżimów szukają legallnie. Ustawa choć doskonała nie jest przeszkadza najbardziej złodziejom i handlarzom z ebaya i może Ci tu kwicza wlasnie
Artykuł o poszukiwaniach a tu
Artykuł o poszukiwaniach a tu jak zawsze czerwone pająki plują wymiocinami lewactwa. Poszli woń a pisowi możecie skoczyć