Babcię i wnuka połączyła wspólna pasja

W tym roku Gabriela Sulecka odpuściła tylko jedne zawody w Polańczyku. W pozostałych czternastu imprezach nie miała sobie równych.

– Porównując, w ubiegłym roku wystąpiłam tylko w trzech konkursach – mówi zawodniczka.

Sulecka wygrywała między innymi w Mielnie, Konstancinie Jeziornej, Polanicy, Osielsku, Szczecinie i Hajnówce. Ostatecznie, zgarnęła Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Puchar Wielkopolski i Puchar Regionalny.

– Najtrudniejsze trasy były przygotowane w Mielnie i Jarosławcu, organizatorzy w dużej części wytyczyli je na plaży. Sporym utrapieniem były też upały – przyznaje.

Babcia i wnuk nie zapominają, jakie miasto reprezentują

Tegoroczny sezon był dla Gabrieli Suleckiej wyjątkowy również z innego powodu. Udało jej się zaszczepić nordicowego bakcyla u wnuka Jacka.

– Najpierw jako kibic pojechał ze mną do Mielna. A tydzień później startował już w swojej grupie wiekowej w Konstancinie i Kolbuszowej, kończąc zawody na drugim miejscu. Zwłaszcza ten pierwszy wynik był dla mnie ogromną niespodzianką zwłaszcza, że pierwszy raz w życiu szedł z kijkami kilka dni wcześniej. Pomimo, że bardzo ładnie opanował technikę, mógł nie wytrzymać kondycyjnie – uśmiecha się Gabriela Sulecka.

Pomimo kontuzji, młody zawodnik zapewnił sobie pierwsze miejsce w Pucharze Regionalnym i drugie w Pucharze Polski.

– Te wspólne wyjazdy to nie tylko starty, ale też okazja do wielu rozmów czy zwiedzania cudownych miejsc. Przed startem w Polanicy zaliczyliśmy też małą rozgrzewkę w postaci wejścia na Orlicę i Jagodną – opowiada Sulecka. Swoje przyszłoroczne starty zawodniczka uzależnia od decyzji ortopedy. – Mam nadzieję, że Jackowi nic już nie stanie na przeszkodzie w zdobywaniu kolejnych laurów.

redakcja@extraswiecie.pl